Deszczowniane nawodnienie to w ogrodnictwie prawdziwy standard. Moim zdaniem, kiedy porównuję efektywność różnych metod, to właśnie deszczowniane sprawdza się najlepiej na większości upraw warzywniczych i sadowniczych. Przede wszystkim pozwala na równomierne nawilżenie całej powierzchni pola czy grządki, co jest trudne do osiągnięcia przy systemach bruzdowych albo zalewowych. Przy deszczowniach łatwo można sterować ilością podawanej wody, dostosować jej dawki do aktualnych potrzeb roślin oraz wilgotności gleby. Jest też możliwość stosowania tak zwanej fertygacji, czyli podawania nawozów razem z wodą – branżowy standard w nowoczesnych gospodarstwach. Co ważne, ta metoda zmniejsza ryzyko przesuszenia i zapobiega zaskorupianiu gleby, a w tunelach foliowych lub szklarniach pozwala na precyzyjne sterowanie mikroklimatem. Z mojego doświadczenia wynika, że deszczownie, zwłaszcza obrotowe i mobilne, dają dużą swobodę, można ich używać w różnych lokalizacjach, a efekty we wzroście i plonach są naprawdę imponujące. Oczywiście są przypadki, gdzie inne metody też mają swoje zastosowanie, ale w produkcji ogrodniczej to właśnie deszczowniane jest uznawane za najbardziej uniwersalne i przyjazne dla roślin.
Wiele osób, zwłaszcza zaczynających dopiero przygodę z uprawami, może intuicyjnie wybierać takie metody nawodnień jak bruzdowe, zalewowe czy podsiąkowe, bo wydają się proste albo tradycyjne. Jednak każda z tych technik wiąże się z licznymi ograniczeniami, które w warunkach nowoczesnej produkcji ogrodniczej stają się poważnym problemem. Bruzdowne polega na wprowadzaniu wody w specjalnie przygotowane bruzdy pomiędzy rzędami roślin, ale w praktyce często dochodzi do dużych strat wody przez parowanie i przesiąkanie. To rozwiązanie jest bardzo pracochłonne, nie sprawdza się na glebach lekkich i szybko prowadzi do nierównomiernego nawilżania. Zalewowe to już totalna klasyka na plantacjach ryżu albo w uprawie wikliny, gdzie chodzi bardziej o utrzymanie wysokiego poziomu wody na polu, a nie o precyzyjne zaopatrzenie w wilgoć – zupełnie nie przystaje to do większości warzyw i owoców, które nie tolerują zalewania korzeni. Podsiąkowe, choć teoretycznie wydaje się ciekawe, bo opiera się na podciąganiu wody do strefy korzeniowej przez kapilarność, w praktyce jest trudne do kontroli i bardzo zależy od rodzaju gleby. Łatwo przeoczyć, że rośliny mogą dostać zbyt mało wody, zwłaszcza gdy warunki atmosferyczne zmieniają się dynamicznie. W rzeczywistości wybór tych metod wynika często z przyzwyczajeń lub niewiedzy o możliwościach nowoczesnych systemów. Deszczowniane, choć może wymaga ciut większych nakładów początkowych, daje ogromne możliwości sterowania nawodnieniem, minimalizuje straty wody oraz energii, a dodatkowo pozwala na automatyzację i integrację z systemami monitorowania wilgotności. Dlatego coraz rzadziej stosuje się tradycyjne metody w profesjonalnych uprawach ogrodniczych – po prostu nie wytrzymują one porównania z efektywnością deszczowni.