Wybrałeś system podsiąkowy, czyli taki, w którym woda podnosi się z rowów do strefy korzeniowej roślin poprzez zjawisko podsiąkania kapilarnego. No i to jest bardzo charakterystyczne na tym schemacie: widać zastosowanie rowów głównych, zbiorczych oraz osuszająco-nawadniających, które prowadzą wodę w sposób kontrolowany, a kluczową rolę odgrywają zastawki pozwalające na spiętrzenie wody do określonego poziomu. W praktyce właśnie taki układ stosuje się na terenach o stosunkowo przepuszczalnych glebach, gdzie można podnosić poziom wód gruntowych i doprowadzać wilgoć do roślin 'od dołu'. Moim zdaniem to bardzo efektywne rozwiązanie, bo daje kontrolę nad nawilżeniem bez dużych strat wody na powierzchni, a obsługa systemu opiera się na regulacji zastawek, co w praktyce jest całkiem wygodne. Takie techniki podsiąkowe są zgodne z zaleceniami Instytutu Melioracji i Inżynierii Środowiska – szczególnie dla łąk i pastwisk. Warto dodać, że poprawnie zaprojektowany system podsiąkowy pozwala ograniczyć erozję i znacznie wydłużyć okres retencji wody w glebie, a to się bardzo przydaje przy coraz częstszych okresach suszy. Z własnego doświadczenia widzę, że rośliny na takich polach mają stabilniejszy wzrost. Dodatkowo, przy właściwym użytkowaniu można ograniczyć ilość nawozów, bo wilgoć utrzymuje się bliżej korzeni. Właśnie takie rozwiązania spotyka się na nowoczesnych gospodarstwach na Żuławach czy niektórych rejonach Wielkopolski.
Na pierwszy rzut oka systemy stokowe, zalewowe czy bruzdowe mogą wydawać się podobne, bo każdy z nich opiera się na dystrybucji wody na polu, ale ich zasada działania i układ terenowy są zupełnie inne niż w przypadku systemu podsiąkowego. Stokowy zwykle wykorzystuje naturalny spadek terenu – woda spływa po powierzchni, co raczej nie pasuje do schematu z wyraźnie zaznaczonymi rowami i zastawkami do regulacji poziomu wód gruntowych. System zalewowy polega na krótkotrwałym zalewaniu całego pola lub jego fragmentów – tutaj jednak nie ma widocznych komór zalewowych czy przepustów do rozlewania wody po powierzchni. Bruzdowny natomiast opiera się na prowadzeniu wody przez specjalnie formowane bruzdy, co jest typowe np. dla upraw warzywniczych, ale na rysunku widoczne są raczej rowy osuszająco-nawadniające, a nie system otwartych bruzd. Typowym błędem przy analizie takich schematów jest patrzenie jedynie na sieć rowów bez zwracania uwagi na obecność zastawek i wyznaczenie granicy zasięgu spiętrzonej wody. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu uczniów sugeruje się samą obecnością cieków i myli systemy powierzchniowe z podsiąkowymi. Warto pamiętać, że w systemie podsiąkowym kluczem jest utrzymanie odpowiedniego poziomu wody gruntowej za pomocą regulacji w rowach, a nie bezpośrednie zalewanie gleby czy prowadzenie wody po powierzchni. Dlatego rozpoznanie funkcji zastawek i analizy przepływu podziemnego są tu absolutnie kluczowe. Takie podejście do nawadniania jest zalecane zwłaszcza na terenach o wysokim poziomie wód gruntowych i umiarkowanie przepuszczalnych glebach, zgodnie z wytycznymi branżowymi.