Orka głęboka to klasyczny zabieg agromelioracyjny, który faktycznie pozwala na skuteczne gromadzenie wody z opadów zimowych. Chodzi o to, że poprzez przerwanie zwięzłej warstwy podornej gleby tworzymy miejsce na wsiąkanie większych ilości wody, szczególnie tej pochodzącej z roztopów lub intensywnych opadów. W praktyce właśnie ta metoda pozwala ograniczyć spływ powierzchniowy i zapobiec erozji, bo woda po prostu zatrzymuje się w glebie, a nie spływa do rowów czy cieków wodnych. Z moich obserwacji wynika, że rolnicy często stosują tę technikę jesienią przed zimą, żeby cała woda z topniejącego śniegu została w glebie na wiosnę – to jest ważny zapas dla roślin. Branżowe wytyczne, takie jak zalecenia IUNG czy praktyków z branży rolnej, potwierdzają skuteczność orki głębokiej w gospodarowaniu wodą. Co ciekawe, czasami nawet drobna zmiana głębokości orki potrafi mieć spory wpływ na dostępność wody dla roślin w kolejnym sezonie. Warto jednak pamiętać, żeby nie przesadzić z intensywnością – zbyt głęboka orka na zwięzłych glebach może prowadzić do ich przesuszenia w okresie letnim, ale na zimę to właśnie taki zabieg bywa strzałem w dziesiątkę. Generalnie, jeśli komuś zależy na zatrzymaniu wody z zimy, orka głęboka to jedna z pierwszych rzeczy, jakie się rozważa.
Wybierając inne zabiegi niż orka głęboka, łatwo ulec przekonaniu, że każde spulchnianie czy mieszanie gleby pozytywnie wpływa na retencję wody, jednak nie zawsze tak jest. Na przykład drenowanie krecie, choć ważne w gospodarce wodnej gleb ciężkich, odpowiada za szybkie odprowadzanie nadmiaru wody, a nie jej gromadzenie. Systemy tego typu są projektowane głównie po to, by zapobiegać zastojom wodnym, które mogą prowadzić do gnicia korzeni czy zahamowania wzrostu roślin. W sytuacji opadów zimowych drenowanie sprawia, że woda z roztopów zostaje szybko odprowadzona z profilu glebowego, więc nie spełnia roli magazynu na suchsze miesiące. Z kolei wgłębne nawożenie to praktyka polegająca na umieszczaniu nawozów mineralnych lub organicznych poniżej powierzchni gleby. Celem jest poprawa dostępności składników pokarmowych oraz ograniczenie strat nawozów, ale ta operacja w żaden sposób nie wpływa na magazynowanie wody z opadów – to zupełnie inna kategoria działań agrotechnicznych. Podobnie jest z głębokim spulchnianiem – zabieg ten rzeczywiście poprawia strukturę gleby, napowietrza ją i sprzyja korzenieniu się roślin, ale stosowany nieumiejętnie może wręcz przyspieszyć przesychanie gleby, bo zwiększa przepuszczalność, przez co woda szybciej przenika do głębszych warstw, poza zasięg korzeni. Dużym błędem jest myślenie, że każde rozluźnienie gleby równa się większej retencji wody – to zależy od warunków, terminu oraz rodzaju gleby. W praktyce tylko orka głęboka stosowana w odpowiednim terminie pozwala skutecznie zatrzymać wodę opadową i zabezpieczyć jej zasób na wiosnę. Warto o tym pamiętać przy planowaniu zabiegów agromelioracyjnych, bo każdy z nich ma inne zastosowanie i nie zawsze efekty są zgodne z intuicją.