Typowe zadania geodety na budowie wału przeciwpowodziowego to przede wszystkim pomiary kształtu nasypu. Geodeta musi sprawdzić, czy przekrój poprzeczny, szerokość korony, nachylenie skarp oraz rzędne wysokościowe są zgodne z projektem i normami (np. Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle hydrotechniczne). Kształt nasypu jest kluczowy dla funkcji wału – zły profil albo niewłaściwe nachylenie skarp mogą w praktyce prowadzić do osłabienia wału, a nawet awarii podczas wezbrania wody. Często wykonuje się tu pomiary powykonawcze – czyli po zakończeniu robót ziemnych, żeby potwierdzić zgodność z dokumentacją. Z mojego doświadczenia wynika, że bez geodety nie da się precyzyjnie ustalić, czy cała konstrukcja wału jest równa na całej długości, a to ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa ludzi mieszkających w pobliżu. W praktyce geodeta używa niwelatora, tachimetru lub nawet GPS-a RTK, żeby dokładnie wyznaczyć miejsca i sprawdzić, czy wszystko "trzyma poziom" i odległości. Również przy odbiorach inwestorskich kształt nasypu to jeden z najważniejszych elementów, które się weryfikuje. Skontrolowanie kształtu to nie tylko formalność, ale realny wpływ na trwałość i niezawodność budowli hydrotechnicznej.
W praktyce podczas budowy wału przeciwpowodziowego kontrola jakości obejmuje wiele różnych zagadnień, ale nie wszystkie są przypisane do kompetencji geodety. Sporo osób mylnie zakłada, że to geodeta ocenia wszystko, co związane z wałem, jednak jego główną rolą jest precyzyjne wytyczanie i pomiar geometrycznych parametrów budowli. Weryfikacja umocnień skarp należy raczej do inżyniera hydrotechnika lub inspektora nadzoru, bo to kwestia oceny materiału, technologii wykonania oraz stopnia ochrony przed erozją – tutaj geodezja raczej nie ma narzędzi do oceny jakości samego umocnienia. Podobnie zagęszczenie gruntu w nasypie to zadanie dla laboranta lub specjalisty ds. technologii robót ziemnych. Tu stosuje się aparaty do badań zagęszczenia, próby Proctora, a nie pomiary geodezyjne – geodeta nie jest w stanie stwierdzić na podstawie pomiarów, czy grunt w nasypie został odpowiednio ubity. Z kolei przydatność gruntów do budowy nasypu to kwestia oceny geotechnicznej, często poprzedzająca w ogóle rozpoczęcie robót ziemnych. Robi się badania laboratoryjne, analizy składu ziarnowego, wilgotności czy wskaźników plastyczności – tego geodeta nie robi i nie może ocenić sprzętem geodezyjnym. Typowym błędem jest mieszanie kompetencji i zakresów odpowiedzialności różnych specjalistów na budowie. Warto zapamiętać, że geodeta odpowiada właśnie za geometrię, czyli za to, by nasyp miał taki kształt, jak przewidziano w projekcie i zgodny z normami technicznymi. Pozostałe aspekty to już inne dziedziny inżynierii.