Na drugim zdjęciu widać maszynę, która prowadzi drenowanie metodą bezrowkową, czyli bez wykonywania klasycznego wykopu czy rowu. W tej technologii rura drenarska jest układana bezpośrednio w ziemi przez tzw. maszynę szczelinową (plow), która jedynie rozcina glebę i układa przewód bez odkrywania całego profilu gleby. To rozwiązanie jest zgodne z najnowszymi trendami branżowymi, zwłaszcza tam, gdzie ważna jest minimalna ingerencja w strukturę gleby i szybka regeneracja upraw. W praktyce takie drenowanie znacząco skraca czas wykonania instalacji, zmniejsza koszty rekultywacji pola oraz ogranicza ryzyko zasklepiania gleby. W mojej opinii, z punktu widzenia efektywności gospodarczej i ochrony środowiska, bezrowkowe układanie drenów wygrywa tam, gdzie niepotrzebne są bardzo głębokie czy szerokie wykopy. Warto pamiętać, że zgodnie z wytycznymi branżowymi (np. normy PN-EN 15835) minimalizowanie przemieszczeń gleby oraz szybka stabilizacja terenu po zabiegu są bardzo pożądane. Z mojego doświadczenia wynika, że ta metoda świetnie sprawdza się na dużych powierzchniach uprawnych, gdzie liczy się zarówno tempo pracy, jak i zachowanie naturalnej struktury gleby. Współczesne maszyny bezrowkowe są też coraz bardziej precyzyjne, co dodatkowo poprawia jakość wykonanej instalacji.
Wiele osób patrząc na różne maszyny drenarskie szybko utożsamia je z metodami, które mogą nie do końca odpowiadać rzeczywistości technicznej. Najczęściej błąd polega na utożsamieniu każdej maszyny gąsienicowej lub z widocznym układaniem rur z metodą bezrowkową. Jednakże klasyczne metody drenowania wykorzystują koparki łańcuchowe czy frezujące, które wykonują pełny wykop – rowek, do którego dopiero potem wkłada się dren, a całość zasypuje. W tym procesie widoczne są głębokie i szerokie bruzdy, a ziemia wokół jest mocno naruszona. To typowe dla klasycznego drenowania rowkowego, które nadal bywa stosowane, ale ma swoje mankamenty – dłuższy czas rekultywacji, większe koszty i większą ingerencję w strukturę glebową. Często mylące jest to, że w obu przypadkach widzimy duże maszyny i rozwijane rury drenarskie, ale kluczowa różnica leży w sposobie otwierania gleby. W metodzie bezrowkowej maszyna tylko nacina ziemię, praktycznie nie tworząc tradycyjnego wykopu – to widać na wyraźnie mniejszym śladzie na polu i braku dużej ilości wydobytej ziemi na powierzchni. Myślenie, że każda maszyna z gąsienicami czy nawet z dużą szpulą drenów to bezrowkowe układanie, prowadzi do błędnych wniosków. Warto zawsze zwrócić uwagę na formę powstałego otworu w glebie i ilość wydobytej ziemi – to są podstawowe techniczne wyznaczniki, które pozwalają odróżnić metody bezrowkowe od klasycznych wykopowych. W praktyce, jeśli widzimy szeroki, głęboki rów i rozgarniętą ziemię, to mamy do czynienia z klasycznym wykopem, nie z bezrowkowym szczelinowaniem.