Tereny zabudowane charakteryzują się zdecydowanie największym jednostkowym odpływem powierzchniowym. Wynika to głównie z obecności dużych powierzchni nieprzepuszczalnych, takich jak asfalt, beton czy dachy, które praktycznie nie chłoną wody opadowej. Wszystko, co spadnie, niemal od razu staje się odpływem – w efekcie znacznie szybciej i w większej ilości trafia do kanalizacji lub cieków wodnych. Z mojego doświadczenia wynika, że w miastach intensywne opady praktycznie zawsze powodują gwałtowne wzrosty przepływów w systemach odwodnienia. W podręcznikach hydrologii miejskiej znajdziesz potwierdzenie: wartość współczynnika spływu z terenu zabudowanego jest często nawet kilkukrotnie wyższa niż na terenach zielonych, czasem dochodzi do 0,9 (czyli prawie cała woda staje się odpływem!). W praktyce projektanci systemów kanalizacyjnych muszą uwzględniać te wartości, by uniknąć zalewania ulic czy piwnic. Bardzo fajnie widać to na przykładzie nowoczesnych osiedli: każde utwardzenie powierzchni od razu zwiększa problem odpływu powierzchniowego. Dlatego coraz większy nacisk kładzie się na rozwiązania retencyjne, jak zielone dachy albo permeabilne nawierzchnie. W skrócie: tam, gdzie dominuje beton i asfalt, tam odpływ powierzchniowy jest największy – i to jest potwierdzone nie tylko obserwacjami, ale i normami branżowymi.
Myślę, że łatwo jest się nabrać na pozornie oczywiste odpowiedzi dotyczące odpływu powierzchniowego, bo intuicyjnie wydaje się, że np. grunty orne albo łąki niekoszone odprowadzają dużo wody. Jednak w rzeczywistości jest trochę inaczej. Grunty orne mają co prawda mniejszą zdolność do infiltracji niż lasy, zwłaszcza, gdy gleba jest zbita lub pozbawiona roślinności, ale same uprawy i nierówności terenu powodują, że część wody jednak wsiąka w glebę, a część zatrzymywana jest przez roślinność i resztki pożniwne. Łąki niekoszone z kolei, mimo że bywają zalewane i mokre, mają gęstą darń i dużą ilość biomasy, co bardzo skutecznie spowalnia i ogranicza spływ powierzchniowy – woda ma czas wsiąknąć, a odpływ jest rozciągnięty w czasie i mniejszy jednostkowo. Las liściasty stanowi wzorcowy przykład powierzchni, gdzie odpływ powierzchniowy jest najmniejszy – gruba warstwa ściółki, bogata struktura korzeniowa i bardzo duża retencja wodna sprawiają, że praktycznie cała woda opadowa zostaje zatrzymana lub powoli infiltruje do gleby. W praktyce, i to potwierdzają badania hydrologiczne oraz normy PN-EN, tylko tereny zabudowane – czyli miejsca pokryte betonem, asfaltem czy innymi nieprzepuszczalnymi materiałami – powodują maksymalny, niemal natychmiastowy odpływ powierzchniowy. Błędem jest sugerowanie się tylko barwą gleby czy wilgotnością terenu; ważniejsze są właśnie cechy przepuszczalności i obecność roślinności. To klasyczny przykład, jak w hydrologii trzeba patrzeć szerzej niż tylko na to, co widać na pierwszy rzut oka.