W tej sytuacji najlepszym wyborem okazała się ładowność 12 m³, bo pozwala ona efektywnie przewieźć całe 96 m³ kruszywa w dokładnie 8 cyklach, po jednym na każdą godzinę pracy. Moim zdaniem to takie trochę modelowe rozwiązanie, bo przy transporcie materiałów sypkich na budowie często liczy się dokładność i logistyczna prostota. Gdybyśmy wybrali ładowność mniejszą, na przykład 8 m³, musielibyśmy wykonać aż 12 kursów, czyli nie zmieścilibyśmy się w jednej zmianie roboczej. Gdyby ładowność była większa, np. 16 m³, nie wykorzystałoby się pełnych możliwości pojazdu albo byłby on mniej ekonomiczny, bo albo przewoziłby mniej niż może, albo część czasu stałby bezczynnie. W branży budowlanej zgodnie z praktyką i normami, zawsze dąży się do maksymalnej wydajności przy zachowaniu bezpieczeństwa i opłacalności. Odpowiedni dobór środka transportowego pod kątem ładowności to klucz do sprawnego przebiegu robót ziemnych i ograniczenia przestojów. Takie podejście nie tylko usprawnia logistykę na placu budowy, ale też realnie pozwala ograniczyć koszty transportu i czas potrzebny na wykonanie zadania. Często w projektach stosuje się jeszcze rezerwę czasową, ale tutaj zadanie jest postawione jasno – wszystko musi zostać przewiezione dokładnie w 8 godzin, więc obliczenia są zero-jedynkowe. Szczerze mówiąc, w praktyce zawsze warto mieć pod ręką kalkulator i spokojnie przeliczyć takie rzeczy, zanim wynajmie się sprzęt. Trochę matematyki, ale potem na budowie wszystko idzie jak trzeba.
Często spotykam się z tym, że wybierając ładowność środka transportowego ludzie sugerują się intuicją lub zaokrąglają wartości „na oko”, co niestety prowadzi do błędnych decyzji logistycznych na placu budowy. W przypadku ładowności 4 m³ czy 8 m³ pojawia się podstawowy problem: przy 4 m³ potrzeba aż 24 cykli, a przy 8 m³ aż 12, żeby przewieźć całość. To jest nierealne do wykonania w 8-godzinnej zmianie roboczej, skoro jeden cykl trwa godzinę, bo nie ma możliwości wykonania 12 lub 24 cykli w takim czasie. Często zapomina się, że liczba kursów musi być równa liczbie godzin, jeśli cykl to właśnie godzina. W rzeczywistości na budowie bardzo szybko wyjdą na jaw takie niedociągnięcia organizacyjne – pojazd o zbyt małej ładowności prowadzi do przestojów i niepotrzebnego wydłużenia robót. Z drugiej strony, ładowność 16 m³ może wydawać się kusząca, bo w 8 kursach przewieziemy aż 128 m³, ale tutaj pojawia się inny problem. Po pierwsze pojazd nigdy nie będzie wykorzystany w pełni, bo przewiezie za dużo – zostanie sporo „pustych” miejsc i finalnie przewieziemy materiał szybciej, ale nieekonomicznie. To oznacza niepotrzebne koszty, bo za większy pojazd zwykle płaci się więcej, a jego potencjał nie zostanie w pełni wykorzystany. Z mojego doświadczenia wynika, że optymalizacja kosztów transportu na budowie to nie tylko dobór jak największego pojazdu, ale właśnie taki, który pozwala w pełni wykorzystać każdą godzinę pracy i dokładnie przewieźć zamówioną ilość materiału. Dobry inżynier zawsze najpierw liczy: ilość materiału dzielimy na liczbę godzin (czyli cykli) i to jest nasza docelowa ładowność środka transportowego. Moim zdaniem ta kalkulacja jest jednym z kluczowych elementów skutecznego zarządzania logistyką na placu budowy – bez tego łatwo o chaos, opóźnienia i niepotrzebne koszty.