Właściwe obliczenie czasu opróżnienia stawu wymaga przeliczenia objętości wody oraz uwzględnienia stałej wydajności urządzenia spustowego. Najpierw trzeba policzyć, ile wody znajduje się w stawie. Powierzchnię 0,72 ha przeliczamy na metry kwadratowe (0,72 ha = 7200 m²), następnie mnożymy przez średnią głębokość (1,2 m), co daje nam objętość 8640 m³. To jest taka dość typowa procedura, szczególnie w gospodarce wodnej, gdzie pojemności zbiorników mają kluczowe znaczenie. Przepustowość mnicha spustowego wynosi 20 l·s⁻¹, czyli 0,02 m³/s. Teraz, żeby uzyskać czas opróżnienia, dzielimy objętość stawu przez wydajność: 8640 m³ / 0,02 m³/s = 432 000 s. Przeliczając sekundy na godziny (dzieląc przez 3600), wychodzi dokładnie 120 godzin. Taki sposób wyliczania jest zalecany w praktyce hydrotechnicznej – zgodnie z wytycznymi m.in. Rozporządzenia Ministra Gospodarki Wodnej czy podręczników branżowych. W codziennej pracy inżyniera wodnego takie obliczenia pomagają planować prace związane z konserwacją czy modernizacją stawów. Przy okazji warto pamiętać, że czas opróżniania może się w praktyce nieco różnić, bo spadek poziomu wody wpływa czasem na wydajność odpływu. Ale jeśli podaje się średnią przepustowość, właśnie taki rachunek jak powyżej jest standardem. Moim zdaniem znajomość takich prostych przeliczeń bardzo przydaje się nie tylko na egzaminach, ale i w codziennych zadaniach zawodowych.
Prawidłowe wyznaczanie czasu opróżniania stawu polega przede wszystkim na określeniu objętości wody, a następnie podzieleniu jej przez średni przepływ wody przez urządzenie spustowe. Niektórzy mylą się, przeliczając powierzchnię źle – zamiast przeliczyć hektary na metry kwadratowe, liczą od razu, przez co powstają błędy rzędu kilku tysięcy jednostek. Innym typowym potknięciem jest nieuwzględnienie właściwej konwersji jednostek samej przepustowości, gdzie litry na sekundę zamienia się na metry sześcienne na sekundę niepoprawnie. Zamiast podzielić całą objętość przez 0,02 m³/s, bywa, że ktoś dzieli przez 20, co daje zupełnie nieadekwatne wyniki – tak powstają zaniżone czasy rzędu 43 czy 72 godzin. Takie wartości są zdecydowanie za małe w kontekście typowego stawu o tych parametrach, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczenia techniczne mnicha spustowego i rzeczywiste procesy hydrotechniczne. Z mojego doświadczenia wynika, że często pomija się też fakt, iż podana przepustowość to średnia, nie maksymalna – a to istotnie wpływa na końcowy rezultat. Standardy branżowe, czy to wytyczne krajowe, czy literatura fachowa (np. „Podstawy gospodarki wodnej” czy instrukcje eksploatacji stawów rybnych), jasno precyzują konieczność sumiennej konwersji jednostek i prawidłowego wyznaczania objętości zbiornika. W rzeczywistości takie nieprecyzyjne szacunki mogą prowadzić do problemów z planowaniem remontów, eksploatacją czy bezpieczeństwem technicznym obiektu. Zawsze warto dwa razy sprawdzić tok rozumowania i pamiętać, że prosty błąd rachunkowy może mieć praktyczne konsekwencje w terenie, zwłaszcza gdy chodzi o retencję czy kontrolowane spuszczanie wód. Właściwe podejście polega na szczegółowej analizie i rzetelnym przeliczeniu każdej ze zmiennych – to podstawa profesjonalnej pracy w hydrotechnice.