Prawidłowe określenie zapotrzebowania wody do zalewu stawu wymaga obliczenia objętości, jaką powinna zająć woda przy danych parametrach. Podstawa to powierzchnia stawu, czyli 0,42 ha, co po przeliczeniu na metry kwadratowe daje 4 200 m² (bo 1 ha to 10 000 m²). Różnica poziomów między zwierciadłem wody a dnem wynosi 1,5 m (95,1 m n.p.m. minus 93,6 m n.p.m.). Pomnóżmy 4 200 m² przez 1,5 m – wychodzi nam 6 300 m³. I to jest właśnie ta objętość wody, którą trzeba zgromadzić, żeby zalać staw do projektowanego poziomu. Tak się to robi w praktyce, nie ma tu żadnych skomplikowanych wzorów czy nadmiarowych założeń. W branży jest to najczęstszy sposób szacowania pojemności obiektów wodnych – zawsze najpierw powierzchnia, potem głębokość, a dopiero później ewentualne dodatkowe korekty, jeśli staw jest bardzo nieregularny. Ale tutaj wszystko jest prosto podane, więc wystarczyło pomnożyć. Często takie zadania spotyka się przy projektowaniu zbiorników małej retencji, gdzie właściwa ocena objętości jest kluczowa dla doboru urządzeń piętrzących, zabezpieczenia biologicznego czy planowania wykorzystania wody. Moim zdaniem dobrze jest pamiętać tę metodę – jej prostota sprawia, że przydaje się nie tylko na egzaminach, ale i przy codziennej pracy w terenie.
Szacowanie ilości wody potrzebnej do zalewu stawu opiera się na obliczeniu objętości wypełnienia – to nic innego jak iloczyn powierzchni lustra wody i średniej głębokości. Często spotyka się sytuacje, gdzie ktoś bierze pod uwagę tylko samą powierzchnię, bez uwzględnienia różnicy wysokości pomiędzy dnem a zwierciadłem, przez co uzyskuje wynik kilkukrotnie zaniżony, na przykład rzędu 630 m³. Ten błąd wynika zazwyczaj z pominięcia konwersji jednostek lub nieuwzględnienia głębokości – a przecież bez tego nie da się określić rzeczywistej pojemności zbiornika. Z drugiej strony, zdarza się również, że niektórzy przeceniają zapotrzebowanie, wybierając odpowiedzi rzędu 63 000 m³ lub nawet 630 000 m³. Takie liczby pojawiają się, gdy ktoś bezrefleksyjnie mnoży powierzchnię przez dziesięciokrotnie większą głębokość lub myli się podczas zamiany z hektarów na metry kwadratowe. To typowy przypadek błędnego założenia lub pośpiechu w obliczeniach. W praktyce inżynierskiej zawsze należy pamiętać o prawidłowym przeliczeniu jednostek i logicznej ocenie wyniku – staw o powierzchni poniżej pół hektara nigdy nie pomieści setek tysięcy metrów sześciennych wody. Na co dzień, projektując zbiorniki czy wykonując przeglądy techniczne, stosuje się właśnie wzór: powierzchnia razy różnica poziomów. Jeśli ktoś pomija któryś z tych elementów, to wynik nigdy nie będzie odpowiadał rzeczywistym potrzebom. Z mojego doświadczenia wynika, że im prostsze wyliczenie, tym mniejsze ryzyko błędu – trzeba tylko pilnować jednostek i nie dać się zwieść pozorom wielkości.