Poprawnie zidentyfikowałeś koszt koszenia skarp, bo w tego typu zadaniach kluczowe jest umiejętne rozdzielenie powierzchni na część podwodną i nadwodną, a potem właściwe przemnożenie tych wartości przez odpowiednie stawki. W praktyce zawodowej, np. przy eksploatacji czy projektowaniu stawów rybnych albo innych zbiorników wodnych często spotyka się właśnie podobne rozliczenia. Po pierwsze, wyznaczenie powierzchni pod wodą: 80% z 840 m² daje 672 m², natomiast nad wodą zostaje 20%, czyli 168 m². To takie proste mnożenie, ale często ktoś zapomina o przeliczeniu procentów na wartości bezwzględne. Następnie trzeba dopasować stawki – pod wodą koszenie jest droższe (2 zł/m²), bo i trudniej się pracuje, używa się czasem specjalistycznego sprzętu albo nawet płetwonurków. Nad wodą, gdzie dostęp jest łatwiejszy, koszt schodzi do 1,50 zł/m². W sumie: 672 m² × 2 zł = 1344 zł, a 168 m² × 1,5 zł = 252 zł. Dodajesz te dwie wartości i wychodzi 1596 zł. Takie kalkulacje są podstawą kosztorysowania w branży wodno-melioracyjnej. Warto pamiętać, że w realnych warunkach terenowych potrafi się jeszcze doliczać koszty transportu sprzętu czy dodatkowych prac, ale sama podstawa wyliczenia zawsze jest taka. Z mojego doświadczenia, tego typu zadania mocno uczą precyzji – błąd na etapie procentów czy złe przypisanie stawek potrafi całkiem wywrócić cały kosztorys i w praktyce prowadzić do sporów podczas rozliczeń.
W wielu tego typu zadaniach pojawia się pokusa, by uprościć sobie obliczenia i przez to łatwo o pomyłki. Najczęściej spotyka się tu błędy związane z nieprawidłowym podziałem powierzchni na część podwodną i nadwodną lub niewłaściwym zastosowaniem stawek za koszenie. Część osób zakłada, że wystarczy policzyć jedną, uśrednioną stawkę dla całości albo nie zauważa, że mamy dwie różne ceny. Często też myli się procenty – na przykład przelicza 80% z 840 m², ale potem źle oblicza pozostałe 20% lub je pomija. Jeszcze innym błędem jest mnożenie całości powierzchni tylko przez jedną ze stawek, co prowadzi do kosztów zdecydowanie zaniżonych lub zawyżonych. Praktyka pokazuje, że takie niedopatrzenie może w realnych projektach skutkować sporymi stratami finansowymi i problemami przy późniejszym rozliczeniu prac. Zdarza się też, że ktoś przyjmuje stawki odwrotnie – czyli wyższą cenę przypisuje części nadwodnej, co nie ma uzasadnienia, bo koszenie pod wodą zawsze jest droższe ze względu na trudność dostępu i konieczność użycia specjalistycznych narzędzi. Z punktu widzenia branżowych standardów, prawidłowy kosztorys zawsze zaczyna się od precyzyjnego określenia zakresu i charakteru prac, a potem dokładnego przypisania stawek do każdej części powierzchni. Jeśli coś w tych krokach umknie, całość wyliczenia zupełnie traci sens. To typowy przypadek, gdzie błąd „na prostych procentach” potrafi przełożyć się na duże konsekwencje w praktyce – i moim zdaniem właśnie dlatego warto te podstawowe działania robić bardzo dokładnie, bo w pracy technika czy inżyniera nikt później nie akceptuje „w przybliżeniu dobrze”. Poprawność takich kalkulacji jest jednym z fundamentów dobrze prowadzonego projektu.