To jest dokładnie zgodne z tym, czego oczekuje się w praktyce melioracyjnej. Jeżeli gleby są mocno narażone na zamulanie drenów, to jednym z kluczowych zaleceń jest ograniczenie powierzchni pojedynczego działu drenarskiego do przedziału 5–8 ha. Takie podejście wynika z tego, że im większy dział drenarski, tym więcej wody i zawiesiny przepływa przez każdy wylot, co wprost zwiększa ryzyko zamulania rur i pogarsza skuteczność całego systemu. Podział terenu 40-hektarowego na mniejsze działki po 5–8 ha umożliwia efektywne rozłożenie obciążeń i zabezpiecza drenaż przed zbyt szybkim zapychaniem rur. W praktyce, jeśli podzielimy te 40 ha przez zalecane 5–8 ha, wychodzi nam właśnie 5–8 wylotów. Oczywiście, w realnych warunkach terenowych nieraz trzeba jeszcze uwzględnić ukształtowanie powierzchni czy przebieg rowów, ale ta reguła jest wyjściową dobrą praktyką. Dodatkowo, nierzadko stosuje się rozwiązania takie jak piaskowniki czy studzienki rewizyjne, żeby jeszcze lepiej chronić dreny przed zamulaniem. Takie standardy są powszechnie uznawane np. w dokumentacjach technicznych dotyczących odwadniania terenów rolnych. Moim zdaniem warto zawsze pamiętać o tej zasadzie, bo naprawa zamulonego systemu drenarskiego to spory koszt i sporo roboty, a z góry prawidłowo zaprojektowany układ drenażowy to gwarancja długiej i bezawaryjnej pracy.
Wiele osób podczas szacowania liczby wylotów drenarskich na takim terenie popełnia błąd, polegający na niedoszacowaniu lub przeszacowaniu powierzchni pojedynczego działu drenarskiego. Często bierze się pod uwagę tylko ogólną powierzchnię działki i dzieli ją na zbyt duże lub zbyt małe części, nie uwzględniając przy tym faktycznych wymogów ochrony przed zamulaniem. Jeżeli wybierze się zbyt małą liczbę wylotów (czyli przyjmie się np. 1–4 wyloty dla 40 ha), to każda sekcja drenarska będzie miała za dużą powierzchnię powyżej 8 ha, przez co wzrośnie ilość transportowanych osadów i szybciej dojdzie do zapchania drenów. Taki układ jest niezgodny z zaleceniami branżowymi i skutkuje częstymi naprawami. Z drugiej strony, jeśli ktoś zaprojektuje aż 9–12 albo nawet 13–16 wylotów, to przypada na jeden dział powierzchnia znacznie poniżej 5 ha. Taka nadmierna liczba wylotów to z kolei niepotrzebny wzrost kosztów inwestycji, komplikacje eksploatacyjne i trudniejsza konserwacja terenu. Często powodem takich pomyłek jest nieznajomość wytycznych dotyczących maksymalnych powierzchni działów drenarskich na terenach o wysokim ryzyku zamulania. To właśnie dlatego w praktyce przyjęło się projektować układ tak, by pojedynczy dział drenarski miał powierzchnię od 5 do 8 hektarów – ta granica optymalizuje zarówno skuteczność, jak i trwałość całego systemu. Z mojego doświadczenia wynika, że ignorowanie tych zasad na dłuższą metę prowadzi do pogorszenia warunków odwadniania i zwiększonych kosztów eksploatacji. Właściwe zrozumienie tej proporcji to klucz do trwałego i sprawnie działającego systemu melioracyjnego.