Zadanie wymagało prawidłowego zrozumienia zależności między pracochłonnością a liczbą pracowników i czasem trwania robót. Skoro pracochłonność wynosi 36 roboczodni, a zespół stanowią cztery osoby, wystarczyło podzielić 36 przez 4, co daje 9 dni roboczych. Harmonogram 3 idealnie pokazuje, jak prace rozplanowane są na 9 kolejnych dni – dokładnie tyle potrzeba, by zespół czterech pracowników zrealizował zadanie bez zbędnych przestojów czy nadgodzin. To typowy przykład planowania w budownictwie wg metody roboczodni, gdzie wyraźnie widać, jak ważne jest odpowiednie zestawienie sił i środków w harmonogramie. Z mojego doświadczenia dobrze przygotowany harmonogram nie tylko usprawnia roboty, ale też pozwala uniknąć niepotrzebnych kosztów i przestojów na budowie. W praktyce na każdym etapie inwestycji takie wyliczenia są standardem branżowym, zgodnie z normami KNR czy wytycznymi FIDIC. Lepiej zawsze dwa razy sprawdzić, czy ilość ludzi i dni pracy się zgadza – bo szybka pomyłka potrafi rozjechać cały projekt. Pamiętajcie, żeby na budowie poza liczbami mieć na uwadze także logikę i zdrowy rozsądek. W rzeczywistych warunkach często dochodzi do zmian, ale dobry harmonogram to podstawa skutecznego zarządzania robotami.
Analiza harmonogramów robót wymaga nie tylko prostego spojrzenia na liczbę dni pracy, ale przede wszystkim zrozumienia, czym jest pojęcie roboczodnia i jak się ono przekłada na czas trwania prac dla zespołu o określonej liczbie osób. W przypadku zadania, gdzie całkowita pracochłonność wynosi 36 roboczodni, a do dyspozycji jest czterech pracowników, łatwo można popełnić błąd, jeśli skupimy się wyłącznie na liczbie dni zaznaczonych w harmonogramie bez przeliczenia roboczodni na rzeczywisty czas trwania zadania. Typowym błędem jest tu przeoczenie, że czterech pracowników każdego dnia realizuje 4 roboczodnie, więc pełen zakres 36 roboczodni zostanie wykonany w ciągu 9 dni (36 podzielić przez 4). Harmonogramy, które pokazują okres dłuższy niż 9 dni, sugerują nieuzasadnione wydłużenie robót, co w praktyce prowadzi do strat finansowych i niepotrzebnych kosztów osobowych. Z kolei harmonogramy krótsze od 9 dni są nierealne, bo oznaczałyby konieczność pracy w nadgodzinach lub niewłaściwą kalkulację roboczodni, co mogłoby skutkować przeciążeniem zespołu i spadkiem jakości wykonania. Spotkałem się już nie raz z sytuacjami, gdzie błędne rozumienie tej zależności prowadziło do nieporozumień na budowie, a czasem nawet do reklamacji ze strony inwestora. Warto więc pamiętać, że prawidłowy harmonogram musi odzwierciedlać rzeczywistą wydajność zespołu, a każde odstępstwo od tej zasady to ryzyko opóźnień i zamieszania organizacyjnego. Zamiana roboczodni na dni pracy to elementarz kierownika robót – i warto zawsze weryfikować, czy założenia matematyczne idą w parze z realiami zespołu.