W przypadku obliczania rocznego odpływu rzeki podstawą jest znajomość średniego przepływu oraz liczby sekund w roku. Przy wartości 2,5 m³/s i założeniu, że rok ma 365 dni, mnoży się 2,5 m³/s przez 31 536 000 sekund, co daje dokładnie 78 840 000 m³, czyli 78,84 mln m³. To podejście jest zgodne z podstawowymi zasadami hydrologii i jest szeroko stosowane np. w gospodarce wodnej, ocenie zasobów wodnych czy planowaniu infrastruktury. Często w praktyce inżynierskiej stosuje się tego typu szybkie przeliczenia przy projektowaniu zbiorników retencyjnych, ocenie ryzyka powodziowego lub analizie bilansu wodnego w zlewni. Takie dane są też wykorzystywane w raportach środowiskowych i przy zarządzaniu zasobami wodnymi dla celów rolniczych czy komunalnych. Moim zdaniem warto pamiętać, że dokładność takich obliczeń zależy od jakości danych wejściowych – zmienność przepływów w rzeczywistości bywa duża, ale dla ogólnych analiz taka metoda jest w pełni akceptowalna. Często w dokumentacji technicznej spotyka się takie wyniki podawane właśnie w milionach metrów sześciennych rocznie. Dla wodociągów czy elektrowni wodnych taka informacja jest kluczowa, bo pozwala na racjonalne gospodarowanie wodą. Standardy branżowe zalecają, by zawsze przeliczać przepływy na roczne objętości właśnie w taki sposób, szczególnie gdy chodzi o większe cieki wodne. Z mojego doświadczenia wynika, że taka wiedza przydaje się też przy analizowaniu wpływu zmian klimatycznych na lokalne zasoby wodne.
W hydrologii jednym z najczęstszych błędów przy szacowaniu rocznego odpływu jest nieprawidłowe przeliczanie jednostek lub nieuwzględnienie liczby sekund w roku. Przykładowo, wybierając wartość rzędu kilku czy kilkunastu tysięcy metrów sześciennych, łatwo pominąć fakt, że nawet niewielki przepływ – rzędu kilku metrów sześciennych na sekundę – w skali całego roku daje ogromne ilości wody. Często spotyka się mylne przekonanie, że wystarczy pomnożyć przepływ przez liczbę godzin lub dni, zapominając o dokładnym wyliczeniu liczby sekund w roku (czyli 365 dni x 24 godziny x 60 minut x 60 sekund = 31 536 000 sekund). Z mojego doświadczenia wynika, że uczniowie często kompensują skalę dzieląc przez 1 000 lub 1 000 000, zamiast właściwie przeliczyć jednostki. Podawanie wyniku w tysiącach metrów sześciennych sugeruje, że w obliczeniach nie uwzględniono całej doby i wszystkich jednostek czasu. Taki błąd prowadzi do ogromnego niedoszacowania rzeczywistego odpływu, co w praktyce mogłoby mieć poważne konsekwencje na przykład przy projektowaniu zbiorników wodnych czy ocenie ryzyka powodziowego. W branży wodno-kanalizacyjnej oraz hydrotechnicznej przyjęło się, żeby wszystkie wartości przepływów przeliczać bardzo skrupulatnie, właśnie ze względu na wielkość zasobów wodnych i ich wpływ na środowisko oraz infrastrukturę. Odpowiedź rzędu kilku milionów metrów sześciennych, choć wydaje się już duża, i tak jest zbyt niska przy takiej wielkości przepływu. Dlatego tak ważne jest prawidłowe operowanie jednostkami i stosowanie przelicznika czasu, bo nawet niewielki błąd w tych obliczeniach może oznaczać, że cała analiza hydrologiczna jest nietrafiona. Z praktyki mogę dodać, że w dokumentacji technicznej zawsze podkreśla się konieczność dokładnych wyliczeń i podawania wyników w ustandaryzowanych jednostkach, co jest po prostu dobrą praktyką inżynierską.