W przypadku planowania budowy zbiornika retencyjnego, najważniejszym parametrem pozwalającym określić ilość ziemi uzyskanej z wykopu jest właśnie łączna kubatura wykopu. To trochę tak, jakby chcieć wiedzieć, ile materiału zostanie wydobyte z ziemi, zanim zacznie się myśleć o jego zagospodarowaniu. Kubatura oznacza objętość, czyli wyrażamy ją w metrach sześciennych (m³), i dokładnie tyle ziemi zostanie wydobyte, ile wynosi ten parametr. W praktyce, kiedy na budowie mamy do czynienia z wykopami, zawsze operuje się właśnie kubaturą, bo to ona decyduje o ilości mas ziemnych do przewiezienia, rozplantowania lub wywiezienia. Branżowe normy zakładają wyliczanie mas ziemnych właśnie na podstawie objętości – powierzchnie nie oddają rzeczywistej ilości gruntu, bo nie uwzględniają głębokości. Moim zdaniem bez tej informacji nie da się rzetelnie zaplanować logistyki na budowie. Dla przykładu: jeżeli z wykopu uzyskujemy 10 000 m³ ziemi, a 50% z niej chcemy rozplantować, to logiczne – rozplantujemy 5 000 m³. To bardzo praktyczne, bo pozwala dokładnie policzyć, ile ziemi trzeba przewieźć i gdzie ją później zagospodarować. Takie podejście jest standardem w projektowaniu i praktyce budowlanej, bo każda inna wielkość (np. powierzchnia dna albo skarp) nie daje nam informacji o ilości masy ziemnej, lecz tylko o rozmiarze powierzchni.
Różne parametry opisujące zbiornik retencyjny mogą wydawać się przydatne w kontekście planowania robót ziemnych, jednak nie wszystkie z nich mają realne przełożenie na ilość ziemi, jaka zostanie uzyskana z wykopu. Bardzo często spotyka się błąd polegający na myleniu powierzchni z objętością. Powierzchnia dna czy powierzchnia całkowita określają tylko rozmiar płaskiej powierzchni, a nie uwzględniają głębokości wykopu, która jest kluczowa przy liczeniu ilości gruntu do wydobycia. Sam fakt, że dno zbiornika ma określoną powierzchnię, nie daje nam jeszcze informacji, ile faktycznie masy ziemnej trzeba będzie wydobyć, bo nie wiemy, jaka jest średnia głębokość czy profil terenu. Z kolei powierzchnia skarp również nie rozwiązuje problemu, bo dotyczy tylko bocznych nachylonych części wykopu i nie stanowi podstawy do szacowania łącznej masy ziemi. Najczęstszy błąd polega właśnie na sprowadzaniu objętości do powierzchni, co w praktyce budowlanej prowadzi do niedoszacowań lub przeszacowań. Standardowe podejście w branży mówi jasno: przy określaniu ilości ziemi do rozplantowania czy transportu korzysta się wyłącznie z kubatury wykopu, która uwzględnia zarówno powierzchnię, jak i głębokość. Dobrze o tym pamiętać, bo pominięcie tego parametru potrafi naprawdę skomplikować roboty ziemne i podnieść koszty całej inwestycji. Takie myślenie to podstawa w pracy kosztorysanta, kierownika robót czy nawet projektanta. Wszelkie inne parametry stanowią raczej dane pomocnicze i nie mają bezpośredniego zastosowania przy planowaniu gospodarki masami ziemnymi.