Deszczowanie sadów w celu ochrony przed przymrozkiem to jedna z najważniejszych i zarazem najciekawszych technik stosowanych w sadownictwie. Chodzi tu o to, że w momencie spadku temperatury poniżej zera na wiosnę, kiedy drzewa są już w fazie kwitnienia albo tuż przed nią, nawet krótki przymrozek może zniszczyć pąki kwiatowe czy młode owoce. W praktyce wygląda to tak: opryskiwacze rozprowadzają wodę na koronach drzew, a gdy temperatura spada, woda zamarza, tworząc warstwę lodu. I tu jest ten paradoks – ten lód, zamiast szkodzić, właśnie chroni delikatne tkanki roślinne, bo podczas zamarzania woda wydziela ciepło (ciepło krzepnięcia), które utrzymuje temperaturę tkanek na poziomie około 0°C, czyli wyższym niż temperatura powietrza. Efektownie wygląda to na zdjęciach, ale to jest bardzo skuteczna metoda polecana przez ekspertów Instytutu Sadownictwa i Uprawy Roślin w Skierniewicach i praktykowana w całej Europie Zachodniej, szczególnie w sadach jabłoniowych czy wiśniowych. Co ciekawe, według wielu sadowników, jeśli taki zabieg wykona się prawidłowo i nie przegapi momentu rozpoczęcia, można uratować nawet 80-90% plonu, który w przeciwnym razie byłby stracony przez przymrozek. Moim zdaniem to jedna z tych sztuczek ogrodniczych, które naprawdę warto znać i docenić, bo pozwalają podnieść bezpieczeństwo produkcji bez użycia chemii.
Wiele osób patrząc na deszczowanie w sadach myśli od razu o nawadnianiu czy poprawie jakości owoców, bo przecież logiczne wydaje się, że woda pomaga roślinom rosnąć. Jednak w przypadku przedstawionym na zdjęciach sytuacja jest zupełnie inna. Deszczowanie nie służy tutaj poprawie smaku, wielkości czy soczystości owoców. Oczywiście, odpowiednie nawadnianie faktycznie wpływa na jakość plonów, ale wtedy systemy nawadniające działają zupełnie inaczej i nie są stosowane przy niskich temperaturach. Z kolei chemiczne zwalczanie szkodników polega raczej na precyzyjnym oprysku określonymi preparatami ochrony roślin, a nie na polewaniu drzew dużą ilością wody. Rzadko spotyka się, żeby ktoś mylił te dwa procesy, ale czasem zdarza się takie uproszczenie, szczególnie wśród osób mniej obeznanych z sadownictwem. Jeśli chodzi o równomierne rozprowadzanie nawozów – to zupełnie inna technologia, tu stosuje się fertygację, a nie otwarte deszczowanie. Warto też pamiętać, że typowym błędem jest przekonanie, że lód na roślinach zawsze szkodzi – a tu wręcz przeciwnie, ten lód chroni kwiaty podczas przymrozku, ograniczając straty. Standardy branżowe i praktyka rolnicza jasno wskazują, że deszczowanie w takich warunkach ma jedno, konkretne zadanie: utrzymać temperaturę tkanek roślinnych powyżej poziomu, gdzie powstają uszkodzenia mrozowe. Mylenie tego z zabiegami agrotechnicznymi dotyczącymi nawożenia czy ochrony chemicznej to klasyczny przykład nieporozumienia wynikającego z powierzchownej obserwacji, bez znajomości biologii roślin sadowniczych i praktyki ogrodniczej.