Prawidłowo – żeby obliczyć całkowitą ilość wody potrzebną do wypełnienia stawu, musisz znać jego pojemność przy maksymalnym napełnieniu. To właśnie ten parametr mówi, ile metrów sześciennych (czyli tzw. kubatury) wody faktycznie potrzeba, żeby staw był pełny. Moim zdaniem właśnie pojemność pozwala bezpośrednio przełożyć dane projektowe na praktyczne działanie – rolnik albo zarządca stawu wie wtedy, ile wody trzeba dostarczyć, a projektant może sprawdzić, czy system zasilania wodą podoła takiemu zapotrzebowaniu. Branżowo przyjęło się, że pojemność przy maksymalnym poziomie lustra wody jest podstawową wielkością, jaką podaje się w dokumentacji stawów rybnych, właśnie po to, by móc oszacować zapotrzebowanie na wodę (np. przy napełnianiu po remoncie albo wiosną po spuszczeniu wody). W praktyce, nawet jeśli znamy powierzchnię dna czy długość grobli, to bez pojemności (albo bezpośrednio informacji o głębokości na całej powierzchni) nie policzymy objętości wody. Warto pamiętać, że pojemność jest kluczowa także przy planowaniu hodowli ryb – od niej zależy obsada stawu, ilość paszy, czy np. wymagana wymiana wody. W codziennej pracy zarządcy stawów ta informacja to wręcz podstawa wszystkich obliczeń.
W projektowaniu i eksploatacji stawów rybnych bardzo często spotykam się z myleniem pojęć związanych z pomiarem objętości wody. Wydaje się, że znajomość powierzchni lustra wody, powierzchni dna czy nawet rzędnej dna wystarczy, żeby wyliczyć ile wody zmieści się w stawie. Niestety, to tylko fragment prawdy. Rzędna dna stawu, choć istotna przy wyznaczaniu nachylenia i właściwego spadku, bez odniesienia do rzędnej maksymalnego poziomu wody lub bezpośredniej informacji o pojemności nie daje możliwości szybkiego oszacowania objętości. Podobnie powierzchnia skarp stawu nie wpływa znacząco na końcową ilość wody – to raczej parametr istotny przy szacowaniu ilości materiału do budowy czy umacniania grobli. Rzędna maksymalnego poziomu lustra wody sama w sobie też nie wystarczy, jeśli nie znamy rozkładu głębokości i kształtu niecki stawowej. Typowym błędem jest zakładanie, że wystarczy znać powierzchnię i głębokość maksymalną, a przecież każdy staw ma inne ukształtowanie dna, strefy płytkie, skarpy – to wszystko wpływa na pojemność. Dlatego dobre praktyki branżowe mówią jasno: podajemy pojemność przy maksymalnym napełnieniu, bo to ona jednoznacznie określa, ile wody zmieści staw i jak przygotować się do jego eksploatacji. Bez tej informacji żadne inne dane nie dadzą pewnego wyniku – można się wtedy pomylić i to czasem bardzo. Moim zdaniem właśnie takie podejście pozwala uniknąć pomyłek przy planowaniu zasobów wody czy obciążenia środowiska. W praktyce cała dokumentacja techniczna dla inwestycji wodnych zawsze zawiera ten parametr i to nie bez powodu.