Poprawnie wyliczyłeś liczbę kursów — i to się bardzo przydaje w praktyce, np. kiedy planuje się pracę na wałach czy innych budowach ziemnych. Całkowita objętość gruntu potrzebna do naprawy wszystkich wyrw to suma 64 m³, 128 m³ i 256 m³, co daje razem 448 m³. Samochód ma ładowność 16 m³, więc trzeba podzielić 448 m³ przez 16 m³, co daje 28 kursów. Takie podejście jest zgodne z zasadami planowania transportu materiałów sypkich — ułatwia logistykę, pozwala określić zapotrzebowanie na czas pracy oraz zużycie paliwa. Z mojego doświadczenia wynika, że w realnych warunkach zawsze warto doliczyć jeszcze pewien margines na nieprzewidziane sytuacje: np. utrudniony rozładunek, konieczność dowozu dodatkowych ilości przy nieoszacowanych stratach. Ale wyliczenie podstawowe zawsze wychodzi właśnie tak: całkowity wolumen materiału dzielimy przez pojemność środka transportu, wynik zaokrąglamy w górę, bo nie da się zrobić ułamka kursu. W praktykach branżowych przyjęło się też, żeby każdą partię gruntu rozliczać z dokładnością do jednego pełnego transportu — pozwala to uniknąć niedoszacowania kosztów. Twoja odpowiedź jest zgodna z tymi zasadami. Dobra robota — widać, że rozumiesz, jak to funkcjonuje na budowie.
W tego typu zadaniach bardzo łatwo popełnić błąd przez nieuwagę przy operacjach na liczbach lub przez błędne założenia dotyczące pojemności transportowej. Często spotykam się z myleniem jednostek lub zapominaniem o konieczności zaokrąglania w górę — niestety ani jednej, ani pół kursu samochód nie wykona. W praktyce najważniejsze jest zebrać całkowitą objętość do przetransportowania, czyli sumę wszystkich wyrw: 64 m³, 128 m³ i 256 m³, razem 448 m³. Potem dzielimy przez pojemność samochodu, czyli 16 m³. Wynik: 448 / 16 to dokładnie 28. Jeśli ktoś wpisuje 4 kursy albo 8 kursów, to zwykle myli się, bo patrzy na pojedyncze wyrwy, może nawet nie sumuje całości lub myśli, że jedna wyrwa wystarczy na całość gruntu, co się zdarza na początku nauki logistyki transportu. Z kolei odpowiedź 16 kursów często pojawia się, gdy ktoś przez przypadek podzieli tylko największą wyrwę przez pojemność pojazdu, zapominając o wszystkich pozostałych. To bardzo typowy błąd przy zadaniach z transportu materiałów. Branża budowlana uczy, żeby zawsze myśleć całościowo – nie tylko o jednym etapie, ale o całej operacji. Moim zdaniem bardzo ważne jest, żeby zawsze dokładnie sprawdzać, czy uwzględniliśmy wszystkie zadane wartości i czy nasz wynik ma sens praktyczny: czy rzeczywiście jeden samochód mógłby w tak małej liczbie kursów przewieźć kilka razy większą objętość gruntu. Planowanie dostaw materiałów to podstawa zarządzania na budowie, a błędne oszacowanie liczby transportów może prowadzić do opóźnień, niepotrzebnych kosztów i problemów na placu budowy. Dobrą praktyką jest za każdym razem przeliczyć wszystko na spokojnie i zawsze zaokrąglać liczbę kursów w górę — nawet jeśli ostatni kurs jest niepełny, to i tak musi zostać zrealizowany w całości.