Bardzo dobrze! To zadanie pokazuje, jak w praktyce wylicza się niezbędną pojemność zbiornika do nawodnień, bazując na danych liczbowych i ograniczeniach eksploatacyjnych. Najpierw liczymy aktualną pojemność: 2 ha to 20 000 m², czyli objętość to 20 000 m² × 1,8 m = 36 000 m³. Jednak z uwagi na normy techniczne i ochronę środowiska zazwyczaj można pobrać tylko część wody – tu 40%, czyli 36 000 m³ × 0,4 = 14 400 m³. Ta ilość nie wystarcza, skoro potrzeba aż 21 000 m³ do nawodnień. Różnica to 21 000 m³ – 14 400 m³ = 6 600 m³. Dlatego właśnie tyle trzeba dobudować, aby uzyskać wymaganą ilość wody użytkowej. W rolnictwie i gospodarce wodnej takie kalkulacje robi się często – nie tylko dla zbiorników, ale i dla systemów retencji, zbiorników przeciwpożarowych czy nawet przydomowych oczek wodnych, gdzie liczy się efektywna pojemność użytkową. Przy projektowaniu zawsze trzeba uwzględnić współczynniki bezpieczeństwa oraz straty, np. przez parowanie czy infiltrację. W praktyce stosuje się czasem nawet jeszcze większe rezerwy, zależnie od lokalnych przepisów czy nieprzewidywalnych warunków pogodowych. Warto zapamiętać ten tok rozumowania – sprawdza się nie tylko na egzaminie, ale i w realnej pracy z wodą.
W tego typu zadaniach kluczowe jest zrozumienie, czym różni się pojemność całkowita zbiornika od tej faktycznie dostępnej do poboru. Bardzo często spotykany błąd to nieuwzględnienie ograniczeń eksploatacyjnych, takich jak możliwość pobrania tylko części zgromadzonej wody. Moim zdaniem, wielu uczniów przyjmuje zbyt uproszczone założenia, np. że cały zbiornik można opróżnić, co w praktyce jest niemożliwe z uwagi na potrzeby ekologiczne i techniczne, o czym mówią nawet podstawowe standardy zarządzania wodą. Jeśli ktoś zaznaczył 14 400 m³ lub 15 000 m³, prawdopodobnie pomylił dostępność wody pobieranej z całością pojemności albo nie uwzględnił, że trzeba policzyć nie to, ile jest brakującej wody do pobrania, tylko ile trzeba powiększyć cały zbiornik, żeby po pobraniu 40% uzyskać 21 000 m³. Wybierając najwyższą wartość, np. 36 000 m³, można przypuszczać, że ktoś po prostu podał pojemność aktualnego zbiornika, bez analizy, ile realnie można z tego wykorzystać. Takie podejście prowadzi do przeszacowania, a w realnych projektach wiązałoby się z niepotrzebnymi kosztami inwestycyjnymi i błędnymi szacunkami. W rzeczywistości, zgodnie z procedurami branżowymi, zawsze najpierw liczy się ilość dostępnej wody, potem porównuje ją z zapotrzebowaniem, a dopiero potem wylicza, o ile należy powiększyć zbiornik. Warto ćwiczyć tego typu zadania, bo umiejętność rozróżniania objętości całkowitej i użytkowej jest naprawdę przydatna w praktyce.