Region II został wybrany prawidłowo, bo tylko tutaj suma opadów (540 mm) przewyższa sumę parowania (507 mm) w półroczu letnim. To oznacza, że do środowiska trafia więcej wody z opadów niż ubywa przez parowanie – a to właśnie jest podstawowa przesłanka, by mówić o powiększaniu się lokalnych zasobów wodnych. W praktyce taki bilans dodatni sprzyja zasilaniu rzek i jezior, poprawia retencję glebową, a w efekcie rolnictwo czy leśnictwo ma lepsze warunki do rozwoju. W branży gospodarki wodnej analizuje się takie wskaźniki (różnicę opad–parowanie) w planowaniu inwestycji hydrotechnicznych, przy projektowaniu zbiorników czy systemów nawadniających. Moim zdaniem, na co dzień łatwo zapomnieć, że nawet niewielka przewaga opadów potrafi zmienić mikroklimat danego miejsca. Warto też pamiętać, że nie zawsze suma opadów bezwzględnie mówi o zasobach wodnych – liczy się właśnie relacja do parowania. Dobrą praktyką jest śledzenie takich danych w dłuższych okresach, bo jeden sezon nie zawsze oddaje całą prawdę o potencjale wodnym regionu. Na marginesie, takie analizy przydają się też w ocenie zagrożenia suszą hydrologiczną. Także, wybór Regionu II jasno wynika z technicznej analizy i jest zgodny ze standardami branżowymi.
Wiele osób patrzy wyłącznie na dużą wartość opadów lub niskie parowanie, nie porównując ich bezpośrednio – to spory błąd w analizie bilansu wodnego. Przykładowo, Region I ma spory opad jak na niektóre części Polski, ale parowanie tam jest jeszcze wyższe (425 mm vs 327 mm), co oznacza, że wody faktycznie ubywa. Podobnie jest w Regionie III – tam opad wynosi 480 mm, ale parowanie to aż 517 mm, czyli znowu mamy deficyt wodny. Region IV teoretycznie wygląda najlepiej, bo różnica między opadem a parowaniem jest najmniejsza (396 mm vs 401 mm), ale nadal parowanie minimalnie przewyższa opad, więc zasoby wodne się kurczą, chociaż bardzo nieznacznie. Z mojego doświadczenia często błędnie zakłada się, że jeśli opad jest wysoki, to z miejsca region ma nadwyżkę wody – niestety, bez uwzględnienia strat przez parowanie takie podejście prowadzi do nieprawidłowych wniosków. Branżowe standardy (np. zalecenia IMGW czy literatury hydrologicznej) wyraźnie wskazują, że kluczowe jest patrzenie na różnicę: opad minus parowanie. Typowym błędem praktycznym jest też nieuwzględnianie tego w zarządzaniu gospodarką wodną, co prowadzi do złej oceny ryzyka powodzi lub suszy. Odpowiednia analiza bilansu wodnego to podstawa projektowania zbiorników retencyjnych czy systemów nawadniających. W tym zadaniu poprawną odpowiedź daje tylko wybór regionu, gdzie suma opadów przekracza parowanie, czyli Region II. Pozostałe lokalizacje, mimo pozornie dobrych liczb, w rzeczywistości nie spełniają tego warunku i zasoby wodne ulegają tam zmniejszeniu.