Wybór odpowiedzi dotyczącej ekspozycji książek na wysokości wzroku jest zgodny z wieloma badaniami i praktyką w handlu detalicznym, nie tylko jeśli chodzi o książki, ale w zasadzie większość towarów. Właśnie na tej wysokości klient najczęściej kieruje swój wzrok automatycznie, dzięki czemu produkty są szybciej zauważane i częściej wybierane. Moim zdaniem to trochę taka sprzedażowa „oczywista oczywistość”, ale często się o niej zapomina w praktyce. Branżowe standardy VM (visual merchandisingu) mocno podkreślają zasadę tzw. „Golden Eye Level”, czyli tej optymalnej przestrzeni między ok. 120 a 160 cm od podłogi – właśnie tam umieszcza się najbardziej atrakcyjne lub najlepiej rotujące tytuły. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet w małych księgarniach, gdzie miejsce jest na wagę złota, właściciele zawsze walczą o to, by nowości czy bestsellery trafiły właśnie na tę półkę. Co ciekawe, badania pokazują, że klienci rzadko schylają się po książki na dolnych półkach ani nie sięgają wysoko – po prostu wybierają to, co mają „przed nosem”. Dlatego odpowiednia ekspozycja na wysokości wzroku realnie zwiększa sprzedaż. Warto o tym pamiętać, nie tylko przy urządzaniu księgarni, ale i w innych sklepach, gdzie sposób prezentacji produktu może przesądzić o sukcesie sprzedażowym.
Rozważając inne opcje, można łatwo zauważyć, że każda z nich ma poważne ograniczenia pod względem skuteczności ekspozycji książek. Najniższe półki są najczęściej używane do przechowywania zapasów lub mniej popularnych pozycji – i nie bez powodu. Klienci zazwyczaj nie chcą się schylać, szczególnie gdy przeglądają ofertę w pośpiechu. To nie tylko niewygodne, ale też fizycznie utrudnia szybkie przejrzenie tytułów, przez co zainteresowanie spada niemal do zera. Z kolei najwyższe półki mają odwrotny problem – są po prostu poza bezpośrednim zasięgiem wzroku większości osób. W praktyce prowadzi to do tego, że książki tam umieszczane są po prostu niezauważane. Często na najwyższych półkach lądują rzeczy mniej istotne, czasem nawet puste opakowania, które mają „zrobić tłok”. Bardzo popularnym błędem jest też myślenie, że wysokość wyciągniętej w górę dłoni to idealne miejsce na prezentację hitów. W rzeczywistości klient nie lubi sięgać zbyt wysoko – im coś dalej od naturalnej linii wzroku, tym mniejsze szanse, że w ogóle zwróci na to uwagę. To podstawy ergonomii i psychologii sprzedaży: klient nie chce się męczyć. Moim zdaniem, sporo osób wpada w pułapkę myślenia „im wyżej, tym lepiej widać”, ale w handlu detalicznym to raczej mit. W dobrych księgarniach i sklepach stosuje się zasadę, że najlepsze produkty trafiają na wysokość wzroku – to tam klient patrzy najpierw i najdłużej. Warto też pamiętać, że przemieszczanie się po sklepie przebiega często szybko, więc produkty muszą być dostępne „na pierwszy rzut oka”. Wszystkie inne rozwiązania po prostu nie zdają egzaminu i prowadzą do spadku sprzedaży. Tak więc kluczowe jest, żeby trzymać się sprawdzonych standardów VM, a nie eksperymentować z ustawianiem książek na niewygodnych lub trudno dostępnych półkach.