Staloryt to rzeczywiście ta technika, o którą tu chodzi. W stalorycie używa się płyty stalowej, na której rysunek żłobi się rylcem, co pozwala na uzyskanie niezwykle precyzyjnych i trwałych linii. To właśnie ta precyzja wykonania czyni staloryt ulubioną metodą do produkcji banknotów, znaczków pocztowych, a także wartościowych ilustracji w dawnych książkach. Mechanicznie jest to technika druku wklęsłego – farba wnika w wyżłobione linie, a potem zostaje przeniesiona na papier pod dużym naciskiem. Moim zdaniem staloryt jest trochę niedoceniany w dzisiejszych czasach, a przecież przez lata był wręcz synonimem bezpieczeństwa dokumentów i ekskluzywności. Z doświadczenia wiem, że wymaga sporej wprawy i cierpliwości – stal jest twarda, więc każdy błąd ciężko naprawić. Współcześnie staloryt rzadko stosuje się w klasycznej grafice artystycznej właśnie ze względu na trudność wykonania, ale w przemyśle zabezpieczeń to standard. Dla techników warto wiedzieć, że narzędzia i materiały do stalorytu muszą być najwyższej jakości, bo tylko wtedy linie będą naprawdę ostre, a wydruki – odporne na ścieranie i trudne do podrobienia. Szczerze mówiąc, dla osób pasjonujących się zabezpieczeniami druku czy grafiką warsztatową, staloryt to temat obowiązkowy do ogarnięcia.
Często można się pomylić, bo nazwy technik graficznych bywają mylące, a różnice między nimi są czasem subtelne. Warto jednak rozróżniać je przede wszystkim po materiale, na którym się pracuje, i narzędziach, jakich się używa. Linoryt to technika, gdzie rysunek wycina się dłutem w płycie linoleum, nie stali. Efektem są charakterystyczne płaskie, czasem trochę toporne linie – linoryt jest łatwiejszy w wykonaniu i świetnie nadaje się dla początkujących, ale nie daje precyzji stalorytu. Litografia natomiast to zupełnie inna bajka – tu rysuje się na płaskiej płycie kamiennej lub aluminiowej specjalnym tłuszczem i korzysta z chemicznych właściwości powierzchni, by uzyskać odbitkę. Nie używa się do tego płyt stalowych ani rylców – chodzi bardziej o proces fizykochemiczny niż mechaniczne żłobienie. Mezzotinta, już bardziej zaawansowana technika wklęsłodruku, polega na matowieniu całej powierzchni metalowej płyty (najczęściej miedzianej) kołyską, a potem wygładzaniu wybranych miejsc, by uzyskać subtelne przejścia tonalne – to inny efekt artystyczny niż rysunkowa precyzja stalorytu. Błąd polega często na utożsamianiu wszystkich technik wklęsłodrukowych albo tych wymagających pracy na metalu, ale diabeł tkwi w szczegółach: materiał, narzędzie i technika prowadzą do zupełnie różnych rezultatów końcowych. Moim zdaniem warto uczyć się rozpoznawać te różnice w praktyce, bo to podstawa nie tylko dla grafika, ale też np. dla osób pracujących przy zabezpieczeniach dokumentów czy w konserwacji dzieł sztuki. W pracy warsztatowej poprawna identyfikacja techniki to podstawa dobrych praktyk zawodowych.