To właśnie ta odpowiedź pokazuje, jak powinna wyglądać poprawna analiza tabeli z punktacją dostawców. Żeby dobrze ustalić końcową liczbę punktów każdego z dostawców, należy zsumować wszystkie wyniki przypisane do danego dostawcy w poszczególnych kryteriach. W praktyce to bardzo ważny element oceny ofert – często spotykam się z takim podejściem w różnych firmach logistycznych czy podczas przetargów. Dla dostawcy I sumujemy: 35 (cena) + 33 (jakość) + 15 (terminy dostaw) + 17 (dodatkowe usługi), co daje razem 100 punktów. Dla dostawcy II: 32 + 17 + 18 + 11, czyli 78 punktów. Widać od razu, że dostawca I zdobył więcej punktów, więc według przyjętych kryteriów jest lepszym wyborem. Takie sumowanie punktów to podstawa w ocenie ofert i prowadzeniu analiz porównawczych. To nie tylko teoria – większość profesjonalnych rankingów i systemów oceny dostawców działa właśnie w ten sposób, bo pozwala łatwo porównywać konkurencyjne oferty. Osobiście uważam, że taki przejrzysty, liczbowy system daje najwięcej jasności przy podejmowaniu decyzji zakupowych. Warto też pamiętać, by stosować wagowanie kryteriów, jeśli nie wszystkie są jednakowo ważne – tu najwyraźniej już przyznano punkty ważone. W codziennej pracy taka metoda naprawdę się sprawdza i pozwala uniknąć subiektywnych ocen. Dobrze rozumieć mechanizmy, które ułatwiają rzetelną selekcję dostawców.
Analizując błędne odpowiedzi, można zauważyć kilka typowych problemów z podejściem do sumowania punktacji w tego typu tabelach. Najczęściej popełnianym błędem jest nieuwzględnienie podstawowego faktu, że końcowa punktacja powinna być prostą sumą wartości z każdego kryterium przypisanych do danego dostawcy. Niektóre osoby próbują na siłę stosować jakieś dodatkowe przeliczniki, mnożniki albo traktują najwyższą punktację z jednego kryterium jako końcowy wynik – to jest bardzo częsty błąd początkujących. Takie podejście jest niezgodne z praktyką branżową, gdzie liczy się łączny wynik za wszystkie kryteria, bo dopiero to daje pełny obraz oferty. Ktoś mógł się też pomylić przy dodawaniu, na przykład dodać liczby z różnych kolumn albo pominąć jedno kryterium – takie proste potknięcia są niestety dość powszechne, zwłaszcza pod presją czasu. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób nie zwraca też uwagi na to, że każda ocena została już podana jako wartość wagowa, więc nie potrzeba ich dodatkowo przeliczać. Praktyka branżowa i standardy ISO (np. ISO 9001 przy wyborze dostawcy) jasno wskazują, że analizę przeprowadza się na podstawie zsumowanych ocen – właśnie po to się je zestawia w jednej tabeli. Ignorowanie tej metodyki prowadzi do nietrafnych wniosków i może skutkować wyborem mniej korzystnej oferty, co w realnym biznesie bywa kosztowne. Dobrym zwyczajem jest jeszcze raz sprawdzić obliczenia, żeby upewnić się, że wynik końcowy nie wynika z prostej pomyłki rachunkowej. Moim zdaniem to właśnie dokładność i przejrzystość są kluczem do rzetelnej selekcji dostawców, a błędne sumowanie punktów powinno być zawsze wychwytywane na etapie weryfikacji.