Kwalifikacja: TLO.02 - Obsługa operacyjna portu lotniczego i współpraca ze służbami żeglugi powietrznej
Minimalna dopuszczalna odległość pomiędzy statkiem powietrznym korzystającym ze stanowiska a wszelkimi przyległymi budynkami, statkiem powietrznym na sąsiadującym stanowisku oraz innymi obiektami wynosi
Odpowiedzi
Informacja zwrotna
Odpowiedź 3 m jako minimalna dopuszczalna odległość między statkiem powietrznym korzystającym ze stanowiska a sąsiednimi obiektami to standard, który wynika nie tylko z polskich regulacji, ale i ogólnie przyjętych zasad międzynarodowych, np. ICAO Annex 14. Z takiej odległości korzystają zarówno mniejsze, jak i średnie lotniska, gdzie przestrzeń jest często ograniczona, ale bezpieczeństwo musi pozostać na wysokim poziomie. Pozwala to zapewnić, że podczas obsługi naziemnej (tankowanie, załadunek, boarding) nie dochodzi do kolizji z budynkami, innymi samolotami czy sprzętem lotniskowym. W praktyce – jak ktoś kiedyś powiedział na szkoleniu – te 3 metry to niby niedużo, ale wystarczająco, żeby np. zamykające się drzwi samolotu czy wysuwane schody nie uderzyły w ścianę hangaru albo skrzydło sąsiada. Moim zdaniem taka precyzyjna wytyczna to trochę kompromis: z jednej strony maksymalizujemy wykorzystanie przestrzeni, z drugiej nadal trzymamy się bezpiecznego marginesu. Dobrze wiedzieć, że w przypadku większych maszyn czy specyficznych operacji czasem wymagane są większe dystanse, ale to właśnie 3 metry są takim absolutnym, minimalnym progiem dla większości operacji naziemnych. Realnie – piloci, obsługa naziemna czy osoby planujące infrastrukturę lotniskową muszą tę wartość znać na pamięć, bo przekroczenie jej to już poważne naruszenie procedur.
Wybór odległości odbiegających od 3 metrów, takich jak 9 m, 5 m czy 7 m, wynika najczęściej z intuicyjnego przekonania, że większy dystans zawsze równa się większemu bezpieczeństwu. To trochę zrozumiałe, bo na pierwszy rzut oka wydaje się, że im dalej od innych obiektów, tym lepiej dla wszystkich. Jednak w praktyce lotniskowej zbyt duże odległości pomiędzy stanowiskami czy budynkami prowadziłyby do nieefektywnego wykorzystania przestrzeni, większych kosztów operacyjnych oraz utrudnień logistycznych. W dokumentach takich jak ICAO Annex 14 oraz krajowych wytycznych jasno określono minimalne wartości, które wynikają z szeregu analiz bezpieczeństwa, typowych wymiarów statków powietrznych czy zakresu ruchów obsługi naziemnej. Przyjęcie wartości 9 m, 5 m czy 7 m mogłoby być zbyt konserwatywne oraz niepotrzebnie ograniczać liczbę dostępnych miejsc postojowych i przepustowość lotniska – a to przecież w branży lotniczej ma ogromne znaczenie. Z mojego doświadczenia wynika, że błędne szacowanie tej odległości bywa skutkiem mylenia wymagań dla dużych samolotów szerokokadłubowych (gdzie czasami faktycznie stosuje się większe dystanse) albo mylenia polskich norm z wewnętrznymi procedurami konkretnych przewoźników, które bywają bardziej rygorystyczne na własne potrzeby. Często spotykam się też z przekonaniem, że lepiej dmuchać na zimne, ale warto mieć świadomość, że minimalny dystans 3 metry to wynik wielu kompromisów pomiędzy bezpieczeństwem a efektywnością operacyjną. W praktyce nadzór lotniskowy bardzo skrupulatnie pilnuje, by nie schodzić poniżej tej bariery, ale wymaganie jej przekraczania bez wyraźnych przesłanek prowadziłoby do nieuzasadnionych strat dla portu lotniczego i linii lotniczych.