Odpowiedź Ro Ro jest tutaj zdecydowanie poprawna, bo zdjęcie pokazuje właśnie typowy sposób załadunku statku typu Roll-on/Roll-off, czyli popularnego Ro-Ro. Tego typu statki zostały zaprojektowane specjalnie do przewozu pojazdów kołowych: samochodów osobowych, ciężarówek, naczep czy nawet maszyn budowlanych. Kluczowym elementem jest tu możliwość samodzielnego wjeżdżania i zjeżdżania pojazdów z pokładów statku przez rampy – to znacznie przyspiesza i upraszcza operacje portowe, bo nie trzeba używać dźwigów ani specjalistycznego sprzętu do podnoszenia. Na zdjęciu widać rampę i pojazd, co jest wręcz podręcznikowym przykładem. W praktyce, system Ro-Ro jest powszechnie stosowany w żegludze promowej, transporcie samochodów nowych z fabryk do dealerów, czy nawet w przewozie militariów. Z mojego doświadczenia, obsługa takich statków wymaga świetnej koordynacji, bo trzeba precyzyjnie planować rozmieszczenie pojazdów ze względu na stateczność i bezpieczeństwo. Warto pamiętać, że standardy IMO i ISM nakładają tu sporo regulacji dotyczących bezpieczeństwa załadunku i zabezpieczenia ładunku. Ro-Ro to nie tylko wygoda, ale i duża odpowiedzialność za ładunek i ludzi na pokładzie. W branży morskiej mówi się, że jak raz się popracuje na Ro-Ro, to już się tego nie zapomina.
W tym zagadnieniu łatwo można się pomylić, bo terminologia morska, szczególnie dotycząca sposobów załadunku, bywa dość zagmatwana. Lift on - Lift off, czyli Lo-Lo, odnosi się do statków, na których ładunki są podnoszone i opuszczane przy pomocy dźwigów – zwykle są to kontenery, maszyny czy inne duże elementy, które wymagają specjalistycznego sprzętu. Na zdjęciu nie widać jednak żadnych dźwigów ani momentu podnoszenia ładunku – pojazd sam wjeżdża na pokład, co już powinno zapalić lampkę ostrzegawczą. Często spotykanym błędem jest mylenie tych dwóch pojęć przez podobieństwo nazw, ale tu chodzi o zupełnie różne technologie przeładunkowe. Suezmax z kolei w ogóle nie dotyczy sposobu załadunku – to pojęcie określa maksymalne wymiary statku, które mogą przepłynąć przez Kanał Sueski. Nie ma tu żadnego odniesienia do tego, jak ładuje się pojazdy czy kontenery na statek. W praktyce, jeśli ktoś myśli o Suezmax w kontekście załadunku, to po prostu myli klasyfikacje statków według rozmiaru z metodami przeładunkowymi. Moim zdaniem, takie pomyłki wynikają często z pobieżnej znajomości terminologii lub zbyt szybkiego kojarzenia skrótów i nazw. Warto poświęcić chwilę na rozróżnienie tych systemów, bo profesjonalista w branży morskiej musi rozumieć różnice między Lo-Lo, Ro-Ro, a terminami odnoszącymi się do wielkości statków. Praktyka pokazuje, że wybór metody załadunku wpływa na cały proces logistyczny – od planowania po bezpieczeństwo. Dlatego tak ważne jest, by nie mylić uproszczonego obrazu z rzeczywistością branżową.