System „lock lash” to bardzo charakterystyczne rozwiązanie stosowane w transporcie morskim i lądowym, jeśli chodzi o unieruchamianie kontenerów na pokładach statków lub platformach transportowych. Właściwie bez tego typu elementów mocujących przewóz kontenerów na większe odległości byłby praktycznie niemożliwy, bo przy byle przechyłach czy gwałtownych manewrach kontenery mogłyby się przesuwać lub przewracać. Moim zdaniem, to właśnie lock lash stanowi obecnie taki branżowy standard, wyznaczający poziom bezpieczeństwa w logistyce kontenerowej – zwłaszcza że praktycznie każdy statek kontenerowy czy terminal portowy używa takiego systemu mocowania. No i warto pamiętać, że konstrukcja lock lash’y jest zaprojektowana specjalnie po to, by pasowała do otworów w narożnikach kontenerów według norm ISO, co zapewnia uniwersalność montażu. Z doświadczenia wiem, że samo zapięcie jest banalnie proste, ale kluczowe jest, żeby przed transportem dokładnie sprawdzić stan techniczny tych uchwytów i ich poprawne zablokowanie. W branży przyjęło się, że lock lash powinien być zgodny z wytycznymi Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) i spełniać wymagania norm ISO 1161 dotyczących naroży kontenerowych. Praktyczne zastosowanie? Przede wszystkim przewozy morskie, ale też kolejowe – wszędzie tam, gdzie kontenery są piętrowane i wymagają stabilizacji.
Bardzo często osoby uczące się mylą systemy mocowania różnych typów ładunków, bo faktycznie na pierwszy rzut oka wiele rozwiązań wygląda podobnie. Przykładowo, palety mocuje się najczęściej za pomocą pasów spinających, siatek lub blokad paletowych na powierzchniach płaskich, gdzie nie wymagane są tak zaawansowane systemy blokujące jak lock lash. Kontenery natomiast, ze względu na swoją masę oraz możliwość piętrowania, muszą być zabezpieczane czymś o dużo większej wytrzymałości – i tutaj właśnie lock lash jest idealnym rozwiązaniem. Ładunki toczne, takie jak samochody czy wagony, zabezpiecza się klinami, łańcuchami lub specjalnymi kłonicami, których konstrukcja odbiega znacząco od lock lash, bo musi zapobiegać przesuwaniu się po podłożu, a nie tylko stabilizować połączenie wertykalne jak przy kontenerach. Jeśli chodzi o ładunki drobnicowe, to te z reguły grupuje się w skrzynie, kartony czy worki i zabezpiecza na paletach lub w kontenerach zbiorczych pasami, folią stretch czy przekładkami. Typowy błąd myślowy polega tutaj na założeniu, że każdy metalowy zacisk czy blokada to rozwiązanie uniwersalne – a w rzeczywistości każdy typ ładunku wymaga dopasowanego, certyfikowanego systemu mocowania. Branża logistyczna bardzo restrykcyjnie podchodzi do kwestii norm i certyfikacji, bo od tego zależy bezpieczeństwo przewozu. Lock lash nie nadaje się do zabezpieczania palet ani ładunków tocznych – jest zaprojektowany wyłącznie pod geometryczne i konstrukcyjne wymagania kontenerów zgodnych z ISO. Moim zdaniem dobrze od razu nauczyć się rozpoznawać, które rozwiązanie pasuje do jakiego typu ładunku, bo to podstawowa umiejętność każdego technika transportu czy logistyka.