Metoda powiększonej szerokości to taka trochę niedoceniana podstawa nawigacji na dużych szerokościach geograficznych – zwłaszcza powyżej 60°N i 60°S. Chodzi o to, że im bliżej biegunów, tym silniej zbieżne są południki i zwykłe liczenie odległości na podstawie szerokości czy długości zaczyna być mocno mylące. Moim zdaniem wielu nawigatorów za bardzo ufa prostym wzorom, a przecież już od 60 stopnia szerokości morskiej różnica w długości łuku równoleżnika robi się poważna – to nie to samo co na równiku. Dlatego korzysta się z tzw. „powiększonej szerokości” (ang. meridional parts), która bierze pod uwagę stopień zbieżności południków i dzięki temu daje precyzyjniejsze wyniki przy wyznaczaniu pozycji czy drogi na mapach żeglarskich. W praktyce stosuje się specjalne tablice (na przykład tablice Norie’go), które pozwalają na szybkie określenie wartości powiększonej szerokości dla danej szerokości geograficznej. Używanie tej metody to nie tylko dobra praktyka – to wręcz wymóg bezpieczeństwa i dokładności w profesjonalnej nawigacji, co potwierdzają podręczniki i standardy IMO. Takie podejście minimalizuje błędy nawigacyjne, które na dalekiej północy mogą mieć katastrofalne skutki. Z mojego doświadczenia wynika, że każdy, kto chociaż raz liczył drogę matematyczną w okolicach Spitsbergenu lub Grenlandii, rozumie, o co chodzi – przy powiększonej szerokości wszystko się w końcu zgadza i nie musisz się martwić o „niedoszacowanie” odległości.
Często można się spotkać z przekonaniem, że przy zliczaniu drogi statku na wysokich szerokościach geograficznych wystarczy stosować metody bazujące na średniej długości lub szerokości, jednak są to spore uproszczenia, które w praktyce prowadzą do poważnych błędów. Metoda średniej długości polega na przyjęciu arytmetycznej średniej długości geograficznej początku i końca drogi, ale w rzeczywistości nie uwzględnia faktu, że południki silnie się zbliżają im dalej na północ, przez co odległości liczone wzdłuż równoleżnika są coraz mniejsze. Z kolei metoda średniej szerokości to typowe podejście stosowane na umiarkowanych szerokościach, gdzie zbieżność południków nie jest jeszcze aż tak znacząca, jednak powyżej 60°N błędy z tego wynikające potrafią się mocno kumulować. Jeśli chodzi o powiększoną długość, to tutaj bardzo łatwo pomylić pojęcia – chodzi bowiem o powiększoną szerokość (meridional parts), nie długość! To właśnie ta wartość pozwala uwzględnić zbieżność południków na mapach żeglarskich, bo żadne operacje na długości geograficznej nie oddadzą realnej zmiany położenia na dużych szerokościach. Największym problemem przy wyborze tych błędnych metod jest nieuwzględnianie specyfiki geometrycznej kuli ziemskiej: na półkuli północnej, im bliżej bieguna, tym bardziej spłaszczają się równoleżniki, a długości łuków się skracają – co wymaga właśnie specjalnych korekt, jakie daje metoda powiększonej szerokości. Z mojego punktu widzenia opieranie się na utartych, „nizinnych” schematach prowadzi do niedoszacowania lub przeszacowania odległości, co w nawigacji polarnej jest wyjątkowo niebezpieczne. Warto więc zapamiętać, że powyżej 60° szerokości geograficznej północnej zawsze korzystamy z powiększonej szerokości – to prosta zasada, ale niezwykle istotna dla bezpieczeństwa żeglugi.