Wybór odpowiedzi „z pozycji wyjścia” jest jak najbardziej trafiony. W praktyce nawigacyjnej, kiedy chcemy uwzględnić prąd podczas planowania kursu na mapie, wektor prądu zawsze należy odkładać wychodząc z punktu wyjścia, czyli pozycji, z której rozpoczynamy podróż. To właśnie na tym etapie uwzględnia się wpływ prądu na trasę statku, zanim zaczniemy planować kurs rzeczywisty względem dna. Praktycy żeglarstwa i nawigacji morskiej doskonale wiedzą, że odłożenie wektora prądu z punktu wyjścia pozwala dokładnie przewidzieć, gdzie znajdziemy się po określonym czasie, uwzględniając rzeczywiste warunki hydrologiczne. Tak jest też w podręcznikach, np. w „Nawigacji morskiej” czy materiałach IMO – zawsze podkreśla się, że na etapie wyznaczania drogi rzeczywistej od pozycji wyjścia rysujemy najpierw wektor prądu, a potem na jego końcu odkładamy wektor kursu względem wody. Moim zdaniem warto pamiętać, że to pozwala uniknąć późniejszych błędów przy wyznaczaniu pozycji obserwowanej oraz eliminuje potencjalne nieścisłości w zapisie dziennika okrętowego. W praktyce codziennej, na statkach czy żaglówkach, wielu początkujących nawigatorów robi ten błąd i próbuje odkładać prąd od pozycji docelowej – a to prowadzi do poważnych rozbieżności między planem a rzeczywistością. Zawsze zaczynamy od pozycji, na której faktycznie jesteśmy – tylko wtedy planowanie trasy i poprawianie kursu ma sens i przynosi wymierne efekty.
Wielu początkujących myli kolejność wprowadzania wektora prądu na mapie, zakładając błędnie, że powinien on być odkładany od pozycji docelowej lub nawet do niej. To dość powszechne nieporozumienie wynika z intuicyjnego myślenia: skoro chcemy dotrzeć do wybranego celu, to wydaje się logiczne uwzględnić czynniki środowiskowe właśnie w jego okolicach. Jednak taka logika nie ma przełożenia na rzeczywiste procedury nawigacyjne. Prąd morski oddziałuje na jednostkę od momentu jej wyjścia, a nie dopiero w pobliżu celu. Jeśli umieścimy wektor prądu „do pozycji docelowej” lub rozpoczniemy jego odkładanie z pozycji docelowej, całe założenie planowania kursu się rozjeżdża – nie da się wówczas precyzyjnie określić, jak rzeczywiście przemieszczać się względem dna, bo nie odzwierciedlamy realnych warunków ruchu jednostki. Podobnie wprowadzanie prądu do pozycji wyjścia jest błędem, bo to sugeruje, że cofamy się – a w praktyce chodzi o uwzględnianie działania prądu na trasie, którą faktycznie pokonujemy w przód. Standardy nawigacyjne, rekomendowane zarówno przez podręczniki szkoleniowe jak i praktyków, wyraźnie wskazują: wektor prądu odkładamy od miejsca, gdzie jednostka zaczyna ruch. Dzięki temu uzyskujemy wiarygodny punkt odniesienia do dalszych obliczeń kursu i prędkości względem dna. Często spotykany błąd polega na mieszaniu kolejności: najpierw prąd, potem kurs rzeczywisty. Jeśli robimy to odwrotnie lub z innego punktu, tracimy spójność z rzeczywistym ruchem statku. Takie myślenie prowadzi potem do błędów w locji, wyznaczaniu pozycji obserwowanych i – co najgorsze – do potencjalnie niebezpiecznych sytuacji na morzu. Dlatego zawsze warto przećwiczyć metodę od punktu wyjścia – to podstawa w każdej solidnej nawigacji.