Rozmnażanie in vitro to zdecydowanie najskuteczniejsza metoda uzyskiwania roślin wolnych od wirusów. W tej technice pobiera się zazwyczaj wierzchołki pędów albo merystemy, bo tam właśnie wirusy najrzadziej występują lub w ogóle się nie pojawiają. Potem te fragmenty są namnażane na specjalnych pożywkach w sterylnych warunkach laboratoryjnych. Dzięki temu ogranicza się ryzyko przeniesienia chorób wirusowych praktycznie do zera. W codziennej praktyce ogrodniczej ta metoda jest wręcz podstawą, zwłaszcza jeżeli chodzi o produkcję sadzonek truskawek, ziemniaka, liliowców czy nawet niektórych gatunków sadowniczych. Najwięksi producenci w Polsce i Europie stosują rozmnażanie in vitro na szeroką skalę właśnie po to, żeby zapewnić materiał posadzeniowy jak najwyższej jakości, bez wirusów, co potem przekłada się na zdrowotność całych upraw. Co ciekawe, rozmnażanie in vitro pozwala nie tylko na eliminację wirusów, ale też na szybkie namnażanie rzadkich odmian oraz przechowywanie genów. Moim zdaniem, jeśli komuś zależy na pewności, że sadzonki będą zdrowe, nie ma lepszej metody – i to potwierdzają wszystkie współczesne podręczniki oraz normy branżowe.
Temat uzyskiwania roślin wolnych od wirusów bywa mylący, bo w branży rzeczywiście istnieje kilka różnych technik rozmnażania. Okulizacja oraz szczepienie, chociaż są bardzo popularne w sadownictwie i ogrodnictwie, nie gwarantują uzyskania roślin wolnych od patogenów wirusowych. Najczęściej te zabiegi stosuje się w celu poprawy cech użytkowych roślin, np. odporności na choroby glebowe czy poprawy wzrostu, ale sam materiał mateczny, z którego pobiera się oczka czy zrazy, może być już zainfekowany. To jest typowy błąd myślenia – wiele osób zakłada, że skoro się szczepi młode pędy na czystych podkładkach, to wirusy nie przejdą, a jednak one mogą być już w komórkach i przedostaną się do nowej rośliny. Rozmnażanie z nasion teoretycznie daje czasem szansę na ograniczenie niektórych patogenów, bo część wirusów nie przenosi się przez nasiona. Ale to nie jest reguła! Bardzo dużo gatunków roślin właśnie przez nasiona przekazuje wirusy, zwłaszcza jeśli nasiona są pobierane od porażonych roślin matecznych. Praktyka pokazuje, że nawet staranne selekcjonowanie nasion nie rozwiązuje problemu na 100%. Moim zdaniem, jeżeli celem jest uzyskanie naprawdę zdrowych, wolnych od wirusów egzemplarzy, tylko rozmnażanie in vitro daje realną gwarancję, bo tu stosuje się specjalistyczną selekcję merystemów i testy laboratoryjne czystości. Właśnie dlatego w nowoczesnym ogrodnictwie i szkółkarstwie to jest standard, natomiast pozostałe metody zostawia się raczej do innych celów, gdzie ta pewność nie jest kluczowa. Warto o tym pamiętać, bo zlekceważenie zagrożenia wirusami potrafi zniszczyć całą plantację.