Rozmnażanie in vitro to naprawdę skuteczna metoda uzyskiwania roślin wolnych od wirusów. Cała sztuka polega na tym, że wybiera się bardzo mały fragment zdrowej tkanki, na przykład wierzchołek pędu lub stożek wzrostu, czyli merystem. Taka część rośliny jest zazwyczaj wolna od wirusów, bo wirusy z różnych powodów nie kolonizują jeszcze tych najmłodszych komórek. W warunkach sterylnych, na specjalnych pożywkach, można wyhodować z niej całkowicie nową, zdrową sadzonkę. To jest już od lat standard w nowoczesnym szkółkarstwie, sadownictwie czy nawet ogrodnictwie ozdobnym, szczególnie tam, gdzie zależy nam na powtarzalności i wysokiej jakości materiału rozmnożeniowego. Przykładowo, w produkcji ziemniaków czy truskawek, rozmnażanie in vitro pozwala uniknąć strat plonów spowodowanych właśnie przez infekcje wirusowe. Moim zdaniem ta technika daje ogromną przewagę, bo pozwala uniknąć rozprzestrzeniania się chorób, z czym zawsze jest sporo kłopotów przy tradycyjnych metodach. Warte podkreślenia jest też to, że standardy branżowe, ale i prawo, coraz częściej wymagają od producentów stosowania materiału wolnego od patogenów, a in vitro to właściwie gwarantuje. Osobiście uważam, że kto raz zobaczy, jak to działa w praktyce, będzie miał zupełnie inne podejście do zdrowotności roślin. Technika jest wymagająca sprzętowo, ale efekty są nie do pobicia.
Wiele osób myśli, że takie techniki jak okulizacja czy zwykłe szczepienie są wystarczające, żeby uzyskać rośliny wolne od wirusów. To niestety częsty błąd, bo te zabiegi polegają tylko na łączeniu różnych partii roślin, a jeśli materiał wyjściowy jest porażony wirusem, to nowa roślina też będzie zainfekowana. Okulizacja i szczepienie są świetne do szybkiego rozmnażania odmian i łączenia pożądanych cech, ale nie radzą sobie z problemem patogenów systemicznych, takich jak wirusy. Jeszcze częściej spotykam się z przekonaniem, że rozmnażanie z nasion zawsze zapewnia wolność od wirusów. To niestety duże uproszczenie. Owszem, wiele wirusów nie przenosi się przez nasiona, ale są wyjątki – niektóre patogeny potrafią być przekazywane z pokolenia na pokolenie właśnie tą drogą. Dodatkowo, rozmnażanie z nasion powoduje rozszczepienie cech, więc nie zachowujemy dokładnie tej samej odmiany, co w przypadku rozmnażania wegetatywnego. Największy problem tkwi jednak w tym, że wirusy są często obecne we wszystkich częściach dorosłej rośliny, także w tkankach używanych do tradycyjnych metod rozmnażania. Według uznanych standardów produkcji szkółkarskiej, jedynym naprawdę pewnym sposobem eliminacji wirusów jest właśnie rozmnażanie in vitro z merystemów lub mikrofragmentów tkanek. To pozwala na uzyskanie materiału kwalifikowanego, który spełnia surowe wymagania zdrowotności, a przy tym zachowuje wszystkie pożądane cechy odmianowe. W praktyce więc inne metody mogą być przydatne, ale nie zapewnią pełnej wolności od wirusów – to już sprawdzone w wielu badaniach i praktyce branżowej.