Przerywanie to chyba jedna z najważniejszych czynności, jeśli chodzi o zapewnienie odpowiedniej rozstawy roślin, zwłaszcza w uprawach rzędowych albo przy sianiu nasion wprost do gruntu. Chodzi tu o to, że gdy wysiewamy nasiona, zazwyczaj kiełkuje ich więcej, niż docelowo potrzebujemy. Jeśli zostawimy wszystkie, będą rosły zbyt blisko siebie, zaczną konkurować o światło, wodę, składniki pokarmowe – a wtedy plony są mizerne, rośliny słabe, wypłaszczone. Przerywanie polega na usuwaniu nadmiaru siewek lub młodych roślin, żeby te, które zostaną, miały więcej miejsca do rozwoju. To klasyczna praktyka w ogrodnictwie, szczególnie przy uprawie marchwi, buraków, rzodkiewki, ale też wielu innych warzyw. Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej zrobić przerywanie dwa razy – najpierw, kiedy siewki mają po 2–3 liście, a potem poprawkowo, jak trochę podrosną. Warto też pamiętać, że przerywanie ogranicza ryzyko chorób, bo rośliny się nie "duszają" i mają lepszą cyrkulację powietrza. Branżowe standardy wręcz zalecają stosowanie przerywania jako elementu prawidłowej pielęgnacji upraw rzędowych. To proste, a daje niesamowite efekty. Śmiało mogę powiedzieć, że żadne ściółkowanie czy podpory tego nie zastąpią.
W praktyce ogrodniczej istnieje kilka zabiegów pielęgnacyjnych, ale tylko przerywanie pozwala faktycznie na uzyskanie właściwej rozstawy roślin. Ściółkowanie jest zabiegiem polegającym na przykrywaniu gleby np. słomą, korą, agrowłókniną – jego głównym celem jest ograniczanie parowania wody, ochrona przed chwastami oraz stabilizacja temperatury, a nie regulowanie ilości roślin na jednostce powierzchni. Wielu początkujących myli je z przerywaniem, bo oba zabiegi wykonuje się w podobnym okresie, ale ich funkcje są zupełnie różne. Z kolei podpieranie, czyli stosowanie podpór dla roślin, dotyczy przede wszystkim gatunków pnących lub o wiotkich łodygach (np. pomidorów, grochu, fasoli), aby zapobiec ich łamaniu lub pokładaniu się. Ten zabieg w ogóle nie wpływa na to, jak są one rozstawione, a jedynie stabilizuje rośliny. Ogławianie natomiast to usuwanie wierzchołków pędów, stosowane zwykle dla pobudzania rozkrzewiania lub ograniczania wzrostu wysokości, np. u pomidorów czy pelargonii. To zabieg typowo formujący pokrój rośliny, nie mający żadnego związku z rozstawą. Typowym błędem jest zakładanie, że każda forma ingerencji w roślinę wpłynie na jej rozmieszczenie lub ilość – tymczasem tylko przerywanie realnie redukuje liczbę roślin, zostawiając im optymalną ilość miejsca. Warto o tym pamiętać, bo w praktyce rośliny posadzone zbyt gęsto, nawet podparte czy ściółkowane, będą konkurować ze sobą i nie osiągną prawidłowego rozwoju.