Bielenie warzyw to naprawdę ciekawa technika, która w praktyce polega właśnie na odcinaniu dostępu światła do wybranych części rośliny, najczęściej łodyg czy liści. Robi się to na przykład przez obsypywanie ziemią, owijanie folią, papierem albo innym materiałem, który nie przepuszcza światła. Kluczową sprawą jest to, że brak światła powoduje zahamowanie produkcji chlorofilu, a więc te części rośliny nie zielenieją, stają się delikatniejsze, mają łagodniejszy smak i są bardziej kruche. Przykład? Seler naciowy, szparagi, cykoria czy też por – te warzywa bardzo często są bielone, żeby uzyskać lepszą jakość handlową i bardziej atrakcyjny wygląd. Z mojego doświadczenia wynika, że bielenie mocno wpływa na smak, warzywo nie jest wtedy gorzkie, a wręcz takie bardziej „wykwintne”. W dobrych praktykach ogrodniczych bielenie wykonuje się w określonych fazach rozwoju rośliny – zbyt wczesne czy zbyt późne mogłoby zaszkodzić. Moim zdaniem warto znać tę technikę, bo często jest stosowana zwłaszcza w produkcji warzyw na większą skalę, ale coraz więcej osób próbuje jej nawet w przydomowych ogródkach. Warto też pamiętać, że nie każde warzywo można bielić – liczy się jego budowa i wymagania biologiczne. To świetny przykład, jak manipulując warunkami uprawy można wpłynąć na cechy użytkowe plonu bez użycia chemii.
Wydaje się, że bielenie warzyw można pomylić z kilkoma innymi zabiegami, które stosuje się w ogrodnictwie i rolnictwie, ale jednak ich sens i cel są zupełnie inne. Przykładowo, obcinanie wierzchołka pędu to tzw. przycinanie, służące głównie pobudzeniu wzrostu bocznych pędów, krzewieniu czy ograniczaniu wysokości rośliny. Taki zabieg nie ma nic wspólnego z bieleniem, bo tam chodzi o zmianę struktury i smaku części rośliny poprzez ograniczenie światła, a nie o regulowanie jej wzrostu czy kształtowania formy. Usuwanie części roślin to kolejna, klasyczna praktyka np. przy przerywaniu czy usuwaniu chorych liści, ale tutaj również nie odcinamy światła, tylko fizycznie eliminujemy fragmenty, aby poprawić zdrowotność albo zagęszczenie uprawy. Natomiast dosadzanie roślin to zabieg zupełnie z innej bajki, bo chodzi w nim o uzupełnienie obsady, a nie o modyfikowanie jakości już rosnących egzemplarzy. Typowym błędem jest utożsamianie bielenia z jakimkolwiek mechanicznym działaniem na roślinie – a przecież sedno tkwi w manipulowaniu warunkami świetlnymi, by wpłynąć na jej cechy użytkowe, jak smak czy delikatność. Z mojego doświadczenia wynika, że bielenie to temat często pomijany w amatorskich uprawach, a przecież w produkcji profesjonalnej uchodzi za ważny element poprawiający jakość plonu, zgodny z najlepszymi praktykami branżowymi. Jeśli się pomyliło to pytanie, to zachęcam do zwrócenia uwagi na rolę światła w rozwoju i jakości warzyw – to jeden z filarów nowoczesnego ogrodnictwa.