Wertykulator to właśnie to narzędzie, które idealnie nadaje się do usuwania filcu z trawnika. Filc to taka warstwa martwej trawy, mchu i resztek organicznych, która zbiera się u podstawy źdźbeł. Moim zdaniem, wielu początkujących ogrodników nie docenia, jak bardzo potrafi ona utrudnić rozwój trawnika – filc ogranicza dostęp powietrza, wody oraz składników odżywczych do korzeni. Wertykulacja, czyli pionowe nacinanie darni, pozwala rozluźnić glebę i skutecznie usunąć tę niepożądaną warstwę. W praktyce najlepiej wykonywać ten zabieg dwa razy do roku, wiosną i ewentualnie jesienią, co jest zgodne z zaleceniami większości specjalistów od pielęgnacji trawników. Stosowanie wertykulatora poprawia ukorzenienie trawy, pobudza ją do wzrostu i pozwala z czasem uzyskać dużo zdrowszy, bardziej jednolity trawnik. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób próbuje zastępować tę czynność aeracją lub częstszym koszeniem, ale to nie rozwiązuje problemu filcu. Warto pamiętać, że profesjonalne wertykulatory mają regulowaną głębokość nacinania, dzięki czemu można je dostosować do konkretnego typu trawnika czy stopnia jego zaniedbania. Ten zabieg to podstawa, jeśli ktoś chce mieć zadbany, odporny na choroby i estetyczny trawnik – tak robią to fachowcy.
Zaskakująco dużo osób myli rolę aeratora, kosiarki czy nawet urządzeń takich jak picownik z prawdziwą funkcją wertykulatora. Zacznijmy od aeratora – on rzeczywiście pomaga w pielęgnacji trawnika, ale jego głównym celem jest napowietrzanie gleby przez wykonywanie otworów, które poprawiają wymianę gazową i umożliwiają przenikanie wody oraz składników odżywczych do korzeni. To ważne, ale z filcem radzi sobie umiarkowanie, bo nie usuwa tej zbitej warstwy organicznej, a jedynie ją miejscami przerywa. Kosiarka z kolei służy do przycinania trawy na określoną wysokość – jej ostrza nie sięgają do warstwy filcu, a nawet jeśli trafią na resztki starej trawy, to nie są w stanie ich wydobyć czy rozbić. To takie podstawowe narzędzie, ale nie do tych zastosowań. Picownik natomiast, choć brzmi fachowo, nie ma praktycznego zastosowania ani w usuwaniu filcu, ani w ogólnej pielęgnacji trawników – to raczej termin mylący, czasem spotykany jako określenie prostych narzędzi perforujących glebę, ale to nie to samo co wertykulator czy nawet aerator. Typowym błędem jest przekonanie, że samo napowietrzenie lub koszenie wystarczy do utrzymania zdrowego trawnika. Moim zdaniem, bardzo wielu początkujących ogrodników pomija fakt, że bez regularnej wertykulacji trawnik prędzej czy później zacznie marnieć – filc to taki cichy zabójca estetyki i zdrowia trawy. W branży standardem są cykliczne zabiegi wertykulatorem, szczególnie po zimie i przed intensywnym okresem wzrostu, bo usunięcie filcu to gwarancja lepszego dostępu powietrza i wody do korzeni. Warto przyjąć zasadę: aerator napowietrza, kosiarka skraca, a tylko wertykulator naprawdę oczyszcza z filcu.