Kultywatory sprężynowe to naprawdę jedno z najlepszych narzędzi do walki z perzem, szczególnie jeśli chodzi o wyciąganie rozłogów. W praktyce ich działanie polega na tym, że dzięki sprężystym zębom potrafią skutecznie wydobywać rozłogi z gleby, nie uszkadzając przy tym struktury gleby tak mocno, jak np. pług. Z mojego doświadczenia, przy jednym przejeździe takim kultywatorem można solidnie naruszyć system korzeniowy perzu i „wyrzucić” jego rozłogi na powierzchnię. To bardzo ważne, bo rozłogi leżące na słońcu szybko wysychają i tracą zdolność kiełkowania. Jest też taki praktyczny aspekt: kultywatory sprężynowe pozwalają na pracę przy różnych głębokościach i są mało zawodne nawet przy dużych ilościach resztek pożniwnych. Rolnicy często łączą je jeszcze z bronami, żeby lepiej rozprowadzić rozłogi po powierzchni. Zgodnie ze standardami uprawy bezorkowej, stosowanie kultywatorów sprężynowych to jeden z podstawowych sposobów mechanicznego ograniczania perzu – szczególnie tam, gdzie nie chcemy zbyt mocno przewracać całej warstwy gleby. Moim zdaniem, to narzędzie daje najlepszy stosunek efektów do nakładów pracy, zwłaszcza przy walce z chwastami wieloletnimi o rozbudowanym systemie rozłogowym.
Wydaje się, że często wybór narzędzi takich jak pług obracalny, brona talerzowa czy wał pierścieniowy wynika z przekonania, że mocna, głęboka uprawa rozwiąże problem chwastów, w tym perzu. Jednak w tym przypadku takie myślenie prowadzi trochę na manowce. Pług rzeczywiście głęboko przekopuje glebę i może na pierwszy rzut oka wydawać się skuteczny, ale w praktyce rozcina rozłogi perzu na drobne kawałki i zakopuje je, co tylko zwiększa szansę na ich odrośnięcie – taki zabieg jest wręcz niezalecany przy walce z tym chwastem, bo każdy kawałek rozłogu może wypuścić nowe pędy. Brony talerzowe z kolei są dobre do mieszania resztek pożniwnych z glebą, ale nie wyciągają rozłogów na powierzchnię, tylko je rozdrabniają i częściowo mieszają z ziemią – efekt podobny jak przy pługu. Wały pierścieniowe służą zupełnie innym celom – to sprzęt do zagęszczania i kruszenia bryłek ziemi, praktycznie nie mający wpływu na rozłogi chwastów. Taki wybór często wynika z automatycznego przenoszenia praktyk z innych upraw lub z innych problemów polowych, ale tu akurat walka z perzem wymaga, żeby rozłogi zostały wyrwane i pozostawione na powierzchni do wyschnięcia. Z mojego punktu widzenia, najlepszą praktyką jest właśnie użycie narzędzi, które nie tylko naruszają glebę, ale aktywnie wyciągają rozłogi – a to potrafią tylko kultywatory sprężynowe. Warto więc dobrze zrozumieć działanie poszczególnych maszyn i nie kierować się nawykami, tylko wybrać sprzęt precyzyjnie dostosowany do danego problemu polowego.