Odpowiedź jest jak najbardziej trafiona, bo parch jabłoni to choroba wywoływana przez grzyby, a do jej zwalczania właśnie stosuje się fungicydy. To taka podstawowa wiedza, którą każdy, kto chce profesjonalnie zajmować się sadownictwem, musi mieć w jednym palcu. W praktyce zaleca się, żeby opryskiwać sady zgodnie z aktualnym programem ochrony roślin, bo tylko wtedy mamy pewność, że ochrona będzie skuteczna i nie wyrządzimy przy okazji szkody środowisku. Fungicydy działają na różne stadia grzyba – niektóre prewencyjnie, inne interwencyjnie – więc dobrze wiedzieć, kiedy i po co je stosować. Z mojej własnej praktyki wynika, że nie warto odkładać zabiegu na ostatnią chwilę, bo parch potrafi szybko się rozprzestrzenić, szczególnie przy sprzyjającej pogodzie, czyli wilgotnej i ciepłej. W branży przyjmuje się zasadę rotacji fungicydów, żeby nie dopuścić do uodpornienia się patogenu, więc warto znać różne grupy substancji czynnych. Podsumowując: wybierając fungicydy do ochrony przed parchem jabłoni, działasz zgodnie z nowoczesnymi i skutecznymi standardami sadowniczymi. To jest dokładnie ta droga, którą poleca się w podręcznikach, na kursach i w praktyce zawodowej.
Analizując temat walki z parchem jabłoni, trzeba najpierw dobrze rozpoznać naturę tego problemu. Parch jabłoni to choroba grzybowa, dlatego najskuteczniejsze są środki z grupy fungicydów. Akarycydy z kolei stosuje się głównie do zwalczania roztoczy, takich jak przędziorki czy szpeciele, które są szkodnikami, ale nie powodują chorób grzybowych. Nematocydy przeznaczone są do walki z nicieniami – są to pasożytnicze robaki glebowe, które uszkadzają korzenie, ale nie mają żadnego związku z parchem. Bakteriocydy natomiast zwalczają bakterie, a parch jabłoni nie jest spowodowany przez bakterie, tylko przez grzyba Venturia inaequalis. Z mojego doświadczenia często spotyka się pomyłki tego typu, kiedy ktoś słyszy ogólnie o środkach ochrony roślin i błędnie utożsamia je z każdą możliwą grupą patogenów i szkodników. Warto zawsze najpierw zidentyfikować patogena, bo każdy typ wymaga zupełnie innego podejścia i preparatu. To jest podstawowa zasada w ochronie roślin i bez niej ciężko prowadzić skuteczne działania. Mylenie tych pojęć prowadzi do niepotrzebnych strat i braku efektów, bo na przykład nawet najlepszy akarycyd czy nematocyd nie zahamuje rozwoju parcha. Dobrym zwyczajem jest korzystanie z oficjalnych programów ochrony roślin i czytanie etykiet preparatów – tam jasno określone są zakresy działania. Prawidłowe dobranie środka to nie tylko skuteczność, ale też bezpieczeństwo dla roślin i środowiska. To jest właśnie ta wiedza, którą powinno się mieć w praktyce zawodowej.