Fasola to naprawdę bardzo dobry przedplon dla pomidora, bo jej uprawa pozytywnie wpływa na glebę – przede wszystkim zwiększa zawartość azotu, bo to roślina motylkowa wiążąca azot z powietrza dzięki współpracy z bakteriami brodawkowymi. Po zbiorze fasoli system korzeniowy i resztki pożniwne rozkładają się, wzbogacając stanowisko w substancje organiczne, a to przekłada się na lepszy wzrost i plonowanie pomidorów. Moim zdaniem, rotacja z fasolą to taka klasyka w zmianowaniu warzyw, bo ogranicza ryzyko rozwoju chorób specyficznych dla psiankowatych. Praktycy ogrodnictwa często wybierają właśnie fasolę jako przedplon pod pomidory, bo dzięki temu można uniknąć wielu problemów z chorobami odglebowymi i niektórymi szkodnikami, które atakują paprykę czy pomidora. Osobiście zauważyłem, że po fasoli pomidory są mniej podatne na choroby grzybowe, gleba jest pulchniejsza i łatwiej się ją uprawia. Branżowe standardy i podręczniki z zakresu warzywnictwa jasno podkreślają, żeby nie sadzić pomidorów po innych psiankowatych, a już szczególnie po ziemniaku. Fasola idealnie wpisuje się w te zalecenia, daje też szansę na lepsze wykorzystanie składników pokarmowych, bo pobiera je z innych głębokości niż pomidor. Z mojego doświadczenia wynika, że takie rozwiązanie na działce naprawdę się sprawdza, a w szerszej skali też pomaga w ekologicznej i zrównoważonej produkcji warzyw.
Wybierając przedplon pod pomidory, nie można kierować się przypadkiem ani tylko podobieństwem upraw. Wiele osób, zwłaszcza na początku swojej przygody z ogrodnictwem, myśli, że skoro papryka i oberżyna są dość blisko spokrewnione z pomidorem, to będą dobrym wyborem na przedplon. Niestety w praktyce to spory błąd, bo wszystkie te warzywa należą do rodziny psiankowatych. Uprawa po sobie roślin z tej samej rodziny zwiększa ryzyko przenoszenia chorób, takich jak zaraza ziemniaczana czy fuzariozy. Podobnie z ziemniakiem – to też psiankowate, które bardzo często „przekazują” glebie patogeny niebezpieczne dla pomidora. W efekcie po takim przedplonie gleba jest wyjałowiona z mikroelementów ważnych dla pomidora, a do tego wciąż zasiedlona przez zarodniki grzybów czy bakterii. Często spotykam się z opinią, że w przypadku małych ogródków nie ma to znaczenia, ale zgodnie ze wszystkimi podręcznikami warzywnictwa i zasadami dobrej praktyki rolniczej – to podstawowy błąd. Przedplony dobiera się tak, by poprawiały strukturę i żyzność gleby, a nie ją wyczerpywały i infekowały. Fasola jest lepszym wyborem nie tylko przez efekt nawozowy, ale też dlatego, że ogranicza presję typowych chorób psiankowatych. Warto pamiętać o zasadzie rotowania rodzin botanicznych na stanowiskach, to podstawa zdrowego i wydajnego ogrodu. Przedplony z tej samej rodziny co główna uprawa to prosta droga do problemów z plonami, a w skrajnych przypadkach do całkowitego niepowodzenia uprawy. Moim zdaniem najlepiej zawsze analizować nie tylko to, co rośnie szybko, ale też jaki to ma wpływ na glebę i kolejne rośliny na danym stanowisku.