Test z płynem Lugola to według mnie takie klasyczne rozwiązanie w sadownictwie i technologii przechowalnictwa jabłek, które pozwala w prosty sposób ocenić, czy jabłko osiągnęło dojrzałość zbiorczą. Płyn Lugola reaguje ze skrobią zawartą w miąższu owocu – jeśli w jabłku jest jeszcze dużo skrobi, po przekrojeniu i potraktowaniu płynem miąższ barwi się na ciemnofioletowo lub czarno. Z kolei gdy skrobia została już rozłożona do cukrów prostych (głównie glukozy i fruktozy), przebarwienie jest słabe albo wcale go nie widać. To właśnie dlatego sadownicy używają tej metody w praktyce, żeby określić optymalny moment zbioru, bo to wpływa potem na jakość przechowywanych jabłek i ich smak. Moim zdaniem najlepsze jest to, że test Lugola jest szybki, tani i nie wymaga skomplikowanego sprzętu – wystarczy nóż, płyn i kilka jabłek. Takie proste rozwiązania bardzo często sprawdzają się lepiej niż najnowsza aparatura. Tak naprawdę znajomość tej reakcji jest użyteczna też na etapie przetwórstwa, bo zawartość skrobi wpływa choćby na klarowność soków czy smak przecierów. Warto pamiętać, że test ten jest uznawany za standardową technikę kontrolną w sadach towarowych i w laboratoriach oceny jakości owoców.
Mi się wydaje, że często można się pomylić, bo jabłka są znane z tego, że mają dużo różnych cukrów – sacharozy, glukozy, fruktozy – i wydaje się, że może to być powiązane z testem Lugola. Jednak sam płyn Lugola to roztwór jodu i jodku potasu, który wchodzi w wyraźną reakcję barwną tylko ze skrobią, a nie z cukrami prostymi czy dwucukrami. Cukry takie jak sacharoza, glukoza czy fruktoza nie barwią się na ciemnofioletowo ani nie tworzą z jodem kompleksu, który zmienia kolor. To jest dość fundamentalna różnica wynikająca z budowy chemicznej – skrobia to wielocukier (polisacharyd), który tworzy charakterystyczną spiralną strukturę, a jod dokładnie do niej się „przyczepia” i wtedy pojawia się kolor. Cukry proste nawet w dużych ilościach nie dadzą takiego efektu, więc test Lugola nie pozwala ich wykryć. Typowym błędem jest założenie, że skoro w miarę dojrzewania jabłka rośnie ilość cukrów, to test jest na cukry – a tak naprawdę chodzi o to, że skrobia jest rozkładana na te cukry podczas dojrzewania i to właśnie ten proces pozwala ocenić przydatność do zbioru i przechowywania. W technologiach żywności i w sadownictwie bardzo istotne jest to rozróżnienie, bo błędne rozpoznanie może prowadzić do nieprawidłowego doboru terminu zbioru, a to z kolei skutkuje gorszą jakością lub mniejszą trwałością owoców w przechowywaniu. Z mojego doświadczenia wynika, że wiele osób myli pojęcia, ale wiedza o tym, że test Lugola dotyczy wyłącznie obecności skrobi, jest kluczowa w praktyce każdego technologicznego czy sadowniczego specjalisty.