Akurat w tym zadaniu chodzi o bardzo praktyczną sytuację, z którą każdy rolnik czy technik rolny może mieć do czynienia. Musimy policzyć, ile dokładnie mocznika potrzeba na 2 hektary pola, jeśli na jeden hektar dajemy 23 kg czystego azotu. Czyli mnożymy 23 kg N × 2 ha = 46 kg N na całe pole. Mocznik zawiera 46% azotu, więc żeby uzyskać te 46 kg czystego N, dzielimy: 46 kg N ÷ 0,46 = 100 kg mocznika. Tak właśnie powinna wyglądać kalkulacja przy planowaniu nawożenia. W praktyce często korzysta się z podobnych przeliczników – nie tylko dla mocznika, ale też dla innych nawozów azotowych, jak saletra czy RSM, gdzie zawsze trzeba sprawdzać zawartość składnika w nawozie. Moim zdaniem taka wiedza jest podstawowa, bo prawidłowe dawkowanie wpływa na plonowanie, koszty i ochronę środowiska (no bo nikt nie chce przenawozić i mieć problemu np. ze skażeniem wód). Dobrze opracowane dawki zgodnie z normami i instrukcjami producenta zapewniają, że roślina dostanie optymalną ilość składnika. To też wpisuje się w aktualne zalecenia integrowanej produkcji roślinnej – dokładność, efektywność i minimalizowanie strat azotu. Warto przyzwyczaić się do takich przeliczeń, bo to podstawa profesjonalnego podejścia do nawożenia.
Obliczenia związane z dawkowaniem nawozów mineralnych są jednym z najczęstszych zadań w praktyce rolniczej i technicznej. W tym przypadku nietrudno popełnić charakterystyczny błąd – często wynika on z pominięcia procentowej zawartości azotu w moczniku lub z nieprawidłowego przeliczenia ilości potrzebnego nawozu na powierzchnię pola. Wielu myli się, zakładając, że wystarczy podwoić dawkę na hektar dla dwóch hektarów i już – bez uwzględnienia, że 1 kg mocznika to nie 1 kg azotu, tylko 0,46 kg. Stąd pojawiają się odpowiedzi typu 80 kg (za mało – taka ilość nie pokryje zapotrzebowania na azot), albo 120 kg czy 140 kg (za dużo – to już prowadzi do nadmiernego nawożenia, co nie tylko zwiększa koszty, ale może też uszkodzić rośliny i środowisko naturalne). W praktyce nadmiar azotu to nie tylko marnotrawstwo pieniędzy – to realne ryzyko zanieczyszczenia wód gruntowych czy trudności z przekroczeniem dopuszczalnych norm środowiskowych. Dobre praktyki nawożenia opierają się na dokładnym wyliczeniu ilości składnika pokarmowego i przeliczeniu tego na konkretny nawóz, zawsze z uwzględnieniem jego procentowej zawartości. Tu właśnie przydaje się znajomość prostych wzorów: potrzebna ilość składnika (w tym przypadku azotu) dzielona przez procent zawartości w nawozie (np. 46% jako 0,46) daje nam ilość nawozu do wysiania. Pominięcie tego kroku to najczęstsza pułapka. Takie błędy pokazują, że warto ćwiczyć tego typu zadania, bo w codziennej pracy trzeba szybko i sprawnie dobierać dawki zgodnie z rzeczywistym zapotrzebowaniem i normami agrotechnicznymi. Odpowiedzialny rolnik zawsze powinien mieć to na uwadze.