Doniczki celulozowo-torfowe to naprawdę fajny wynalazek – i wcale nie chodzi tu tylko o wygodę sadzenia. One są zrobione z mieszaniny naturalnych składników, jak torf i celuloza, czyli materiałów całkiem przyjaznych środowisku. Dzięki temu, po posadzeniu rozsady, taka doniczka po prostu rozkłada się w glebie i nie zostaje po niej żaden śmieć. Z praktyki wiem, że to rozwiązanie pozwala uniknąć uszkadzania systemu korzeniowego przy przesadzaniu – roślina nie przeżywa szoku, bo korzenie nie są naruszane. Takie doniczki świetnie sprawdzają się szczególnie w produkcji warzyw czy ziół; ogrodnicy często wybierają je przy uprawie np. pomidorów, ogórków czy papryki. No i nie ma potem problemu z utylizacją odpadów, bo wszystko naturalnie się rozkłada. W wielu gospodarstwach szkółkarskich to już standard, szczególnie tam, gdzie zależy ludziom na ekologii i ograniczaniu plastiku. Z mojego doświadczenia wynika, że rośliny sadzone razem z taką doniczką szybciej się przyjmują w gruncie, bo nie odczuwają stresu związanego z przesadzaniem. W sumie, to też spora oszczędność czasu podczas dużych nasadzeń, a w profesjonalnej produkcji każdy taki detal robi różnicę. Warto pamiętać, że nie każda "biodegradowalna" doniczka zachowuje się tak samo – celulozowo-torfowe faktycznie się sprawdzają, bo są dopracowane pod kątem rozkładalności i właściwości fizycznych.
Wiele osób wybiera tradycyjne pojemniki do produkcji rozsady, jak doniczki foliowe, skrzynki drewniane czy multiplaty plastikowe, bo wydają się praktyczne i są szeroko dostępne. Jednak patrząc z perspektywy praktyka czy technika ogrodnika, każda z tych opcji ma spore ograniczenia, jeśli chodzi o bezpośrednie sadzenie razem z pojemnikiem. Doniczki foliowe, choć lekkie i łatwe w użyciu, są wykonane z tworzyw sztucznych, które nie rozkładają się w glebie – zostawienie ich w gruncie prowadzi do zanieczyszczenia środowiska i tworzenia odpadów. Skrzynki drewniane, mimo że drewno jest materiałem naturalnym, są za duże i zbyt trwałe, żeby sadzić je bezpośrednio razem z roślinami; poza tym drewno może długo się rozkładać, a przy okazji czasem nawet gnić, co nie jest korzystne dla upraw. Multiplaty plastikowe, czyli najbardziej popularne rozsadniki, też są z materiałów sztucznych – ich przeznaczenie to wielokrotne użycie, ale nie wsadza się ich do gruntu, bo plastik zostaje i trzeba go potem zbierać. Z mojego doświadczenia wynika, że częsty błąd to traktowanie wygody pracy jako priorytetu, bez zastanowienia się nad konsekwencjami dla gleby czy systemu korzeniowego roślin. W praktyce rolniczej i ogrodniczej zaleca się dziś coraz częściej stosowanie rozwiązań biodegradowalnych, zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju – pojemniki muszą się szybko rozłożyć, nie szkodzić środowisku i jednocześnie pozwalać roślinie na niezakłócony wzrost. Dlatego właśnie doniczki celulozowo-torfowe są jedyną opcją z tego zestawienia, którą można bezpiecznie pozostawić w glebie – wszystkie pozostałe wymagają wyjęcia przed sadzeniem, co wiąże się z dodatkowymi czynnościami i ryzykiem uszkodzenia młodych korzeni. Takie błędne przekonania wynikają głównie z przyzwyczajeń i braku znajomości nowoczesnych ekologicznych rozwiązań dostępnych na rynku.