To jest typowy przykład systemu nawadniania kropelkowego, który szczególnie często spotyka się w profesjonalnych uprawach szklarniowych, zwłaszcza przy uprawie pomidorów. Widać wyraźnie rurki doprowadzające wodę bezpośrednio do korzeni każdej rośliny – to właśnie najbardziej charakterystyczna cecha tego rozwiązania. Moim zdaniem, to jedno z najskuteczniejszych i najoszczędniejszych metod podlewania, bo woda trafia dokładnie tam, gdzie jest potrzebna, i nie rozlewa się niepotrzebnie po całym podłożu. Ogranicza to straty wody nawet o kilkadziesiąt procent w porównaniu do tradycyjnych sposobów, takich jak deszczowanie. Branżowe standardy, zwłaszcza w uprawach wysokowydajnych, wręcz nakazują stosowanie kropelkowego nawadniania, bo to zapewnia stabilność plonów, mniejsze ryzyko chorób grzybowych i możliwość precyzyjnego dozowania nawozów razem z wodą. Sam miałem okazję uczestniczyć w montażu takich systemów i widziałem, jak bardzo ułatwia to codzienną pielęgnację roślin – nie trzeba się martwić o nierównomierne podlewanie czy przelanie. Poza tym, w warunkach szklarniowych, gdzie każda kropla wody jest na wagę złota, taka metoda jest wręcz bezkonkurencyjna. Warto pamiętać, że to rozwiązanie świetnie sprawdza się nie tylko w dużych szklarniach, ale też na mniejszych plantacjach czy nawet w ogródkach hobbystycznych.
Patrząc na zdjęcie, łatwo się pomylić, bo systemy nawadniania bywają do siebie podobne na pierwszy rzut oka, ale każdy z wymienionych błędnych sposobów ma swoje specyficzne cechy, które odróżniają go od systemu kropelkowego. Zalewowy polega na zalewaniu całych powierzchni wodą, co w przypadku uprawy pomidorów jest mało precyzyjne i częściej prowadzi do strat wody, zwiększa też ryzyko chorób korzeniowych. W szklarniowych uprawach profesjonalnych taka metoda jest praktycznie nieużywana, bo nie pozwala na kontrolę ilości wody dostarczanej każdej roślinie. Mikrozraszacze z kolei rozpryskują wodę w postaci drobnych kropel na większą powierzchnię – fajnie sprawdzają się w delikatnych uprawach, np. niektórych warzyw liściowych, ale przy krzewach pomidora to rozwiązanie nie daje takiej precyzji ani oszczędności wody jak kroplowe. Z doświadczenia wiem, że mikrozraszacze często powodują też zbyt duże zawilgocenie liści, a to sprzyja chorobom grzybowym, których w uprawach pomidorów zdecydowanie chcemy unikać. Deszczowniany system z kolei naśladuje naturalny deszcz – woda leci z góry, często z dużych zraszaczy, co prowadzi do bardzo nierównomiernego nawodnienia. W praktyce, szczególnie w nowoczesnych szklarniach, odchodzi się od tej metody, bo powoduje ona nie tylko duże straty wody, ale także zwiększa podatność roślin na choroby liści. Najczęstszym błędem jest myślenie, że każda instalacja rur to system zalewowy lub deszczowniany, podczas gdy system kropelkowy właśnie wyróżnia się indywidualnym doprowadzeniem kroplowników do każdej rośliny i punktowym podlewaniem. To właśnie ta precyzja jest kluczem do sukcesu w uprawie pomidorów na większą skalę.