Sadzenie czarnych porzeczek z gołym korzeniem w okresie jesiennym, czyli od października do połowy listopada, jest uznawane za najlepszą praktykę zarówno w literaturze branżowej, jak i wśród doświadczonych ogrodników. Wynika to głównie z fizjologii roślin: w tym czasie krzewy przechodzą w stan spoczynku, więc minimalizuje się ryzyko szoku po przesadzeniu. Gleba jest jeszcze stosunkowo ciepła, wilgotna, a opady jesienne ułatwiają korzeniom podjęcie pracy i regenerację po przesadzeniu. Co ciekawe, młode korzenie zaczynają już wytwarzać drobne korzonki zanim przyjdą prawdziwe mrozy – to daje roślinie przewagę na starcie wiosną. Takie sadzonki szybciej się przyjmują, a wiosną ruszają z kopyta z rozwojem liści i pędów. Z mojego doświadczenia duże znaczenie ma też fakt, że jesienią mamy mniej problemów z chorobami (np. zgorzele siewek) czy atakami szkodników, które wiosną bywają zmorą w szkółkach. Wskazana odpowiedź jest też zgodna z wytycznymi PIB Dąbrowice czy podręczników dla szkół ogrodniczych. Oczywiście, warto pamiętać, żeby po posadzeniu dobrze podlać roślinę, skrócić pędy (to pomaga w regeneracji), a na zimę lekko obsypać kopczykiem, żeby zabezpieczyć korzenie przed mrozem. Taki zabieg naprawdę robi różnicę w powodzeniu uprawy!
Często spotyka się przekonanie, że porzeczki czarne można sadzić praktycznie przez cały okres bez mrozu, czyli na wiosnę lub nawet do końca listopada, ale to nie jest zgodne z najlepszymi praktykami branżowymi. Wczesnowiosenne terminy, jak marzec czy kwiecień, są mniej korzystne, bo gleba po zimie jest często zbyt mokra i zimna, co utrudnia ukorzenianie. Roślina musi natychmiast rozpocząć wegetację, co przy niewykształconym jeszcze systemie korzeniowym znacznie ją osłabia, a w efekcie może się nawet nie przyjąć albo plonować dużo słabiej przez kilka kolejnych lat. Sadzenie na początku maja to już skrajność – wtedy ziemia szybko przesycha, temperatury rosną, a korzenie praktycznie nie mają czasu na regenerację, bo liście szybko startują i pobierają wodę, której często brakuje. Często wtedy roślina po prostu się nie przyjmuje, a inwestycja w sadzonki idzie na marne. Z kolei koniec listopada to już czas, kiedy pojawiają się pierwsze przymrozki, a ziemia może być zmarznięta. To bardzo utrudnia prace polowe i praktycznie uniemożliwia dobre rozrośnięcie się korzeni przed nadejściem zimy. W praktyce prowadzi to do dużo większego ryzyka wymarznięcia lub uszkodzenia systemu korzeniowego. Wydaje się, że takie odpowiedzi wynikają z błędnego utożsamiania okresu bez liści z dobrym terminem sadzenia lub mylenia porzeczek z innymi gatunkami, które lepiej znoszą wiosenne sadzenie. Porzeczka czarna, szczególnie z odkrytym korzeniem, zdecydowanie najlepiej przyjmuje się w klasycznym, jesiennym terminie. Takie podejście zalecają zarówno podręczniki, jak i doświadczeni producenci owoców jagodowych.