Stosowanie nawozów naturalnych, takich jak obornik czy gnojowica, powinno odbywać się w terminie od 1 marca do 30 listopada, zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami i programami azotanowymi. Jest to podyktowane zarówno cyklem rozwojowym roślin uprawnych, jak i warunkami klimatycznymi. W tym okresie gleba nie jest zamarznięta, a rośliny aktywnie pobierają składniki pokarmowe, co minimalizuje ryzyko wymywania azotanów do wód gruntowych. Moim zdaniem stosowanie nawozów naturalnych poza wyznaczonym okresem, czyli zimą, to nie tylko marnowanie składników, ale też zagrożenie dla środowiska – szczególnie dla wód powierzchniowych i podziemnych. Praktyka pokazuje, że przykładanie się do tego terminu naprawdę wpływa na efektywność nawożenia i zdrowie upraw. Warto też zwrócić uwagę, że przestrzeganie tych dat jest kontrolowane przez służby rolnicze i może mieć wpływ na przyznanie dopłat. Uczciwie mówiąc, wielu rolników, którzy próbują 'przyspieszać' czy 'opóźniać' nawożenie, naraża się nie tylko na straty finansowe, ale i kary administracyjne. Takie podejście jak 1 marca – 30 listopada, to po prostu zdrowy rozsądek poparty doświadczeniem. Dobrze to zapamiętać – gleba chłonie wtedy, kiedy roślina w pełni korzysta, a reszta idzie w straty.
Wybór innego okresu niż 1 marca – 30 listopada, jako właściwego terminu stosowania nawozów naturalnych, wynika najczęściej z nieporozumienia dotyczącego optymalnych warunków dla rozkładu materii organicznej oraz biologicznej aktywności gleby. Przykładowo, stosowanie nawozów zimą, czyli od stycznia czy nawet od listopada do lutego, nie ma większego sensu, bo gleba jest wtedy zazwyczaj zamarznięta albo przesycona wodą. To powoduje, że składniki pokarmowe nie są dostępne dla roślin, a obornik czy gnojowica mogą być wypłukiwane przez wodę opadową, zagrażając czystości wód gruntowych i powierzchniowych. Również wybór okresu od maja do grudnia zupełnie nie pokrywa się z cyklem życiowym większości roślin uprawnych – przecież wtedy wiele z nich jest już po zbiorach albo dopiero kiełkuje, przez co nawożenie nie przynosi oczekiwanych efektów. Zresztą, w mojej opinii, takie daty wynikają raczej z chęci uproszczenia sobie pracy, a nie z realnej troski o plon czy środowisko. Branżowe standardy i zalecenia, jak chociażby wytyczne programu azotanowego, nie bez powodu precyzują te granice czasowe. Typowym błędem myślenia jest tu przekonanie, że skoro obornik to 'natura', to można go stosować zawsze. Nic bardziej mylnego – natura też ma swoje ograniczenia i rytmy. Przestrzeganie ustalonych terminów gwarantuje, że rolnik nie tylko działa zgodnie z prawem, ale i realnie zwiększa skuteczność nawożenia. Warto wystrzegać się pochopnych decyzji i pamiętać, że niewłaściwy termin aplikacji może prowadzić do strat ekonomicznych i środowiskowych, czego zresztą doświadczył już niejeden gospodarz szukający drogi na skróty.