Odchwaszczanie gleby w sadzie, szczególnie w rzędach drzew, najczęściej wykonuje się środkami chemicznymi. To jest taka codzienna praktyka nie tylko w dużych sadach towarowych, ale też w mniejszych gospodarstwach, gdzie liczy się skuteczność i oszczędność czasu. Herbicydy selektywne pozwalają na szybkie i równomierne usunięcie chwastów bez uszkadzania samych drzew, co jest szczególnie ważne w młodych nasadzeniach. Moim zdaniem to po prostu najwygodniejsze rozwiązanie, bo mechaniczne metody są dużo bardziej czasochłonne, a ręczne zupełnie nie mają sensu przy większej skali. Branżowe normy jasno wskazują, że dla zapewnienia odpowiedniej konkurencji wodno-pokarmowej oraz ograniczenia ryzyka rozwoju chorób grzybowych, rzędy drzew powinny być wolne od chwastów praktycznie przez cały sezon wegetacyjny. W praktyce najczęściej stosuje się tu herbicydy nieselektywne (np. glifosat), ale wszystko zależy od wieku sadu i rodzaju chwastów. Oczywiście, bardzo ważne jest, żeby stosować środki zgodnie z etykietą i nie przekraczać dawek – to już taka podstawa bezpieczeństwa i ochrony środowiska. W Polsce i wielu innych krajach Unii Europejskiej właśnie chemiczne zwalczanie chwastów uznaje się za podstawowy zabieg w rzędach drzew sadowniczych, bo zapewnia wysoką efektywność i jest względnie tani. Trzeba tylko pamiętać o przepisach dotyczących stosowania środków ochrony roślin, żeby nie narobić sobie kłopotów.
Stosowanie kosiarki do odchwaszczania rzędów drzew w sadzie to częsty błąd, bo kosiarka jedynie przycina nadziemne części chwastów, nie eliminując ich systemów korzeniowych. Chwasty szybko odrastają, a wąskie przestrzenie między drzewami oraz bliskość pni utrudniają skuteczne koszenie, przez co efektywność takiego zabiegu jest znikoma. Glebogryzarka mechanicznie spulchnia glebę i może usuwać część chwastów z korzeniami, ale w praktyce jej użycie w rzędach drzew jest dosyć ryzykowne. Łatwo można uszkodzić system korzeniowy samych drzew albo uszkodzić korę u młodych sadzonek. Do tego regularne spulchnianie gleby pomiędzy drzewami potęguje erozję gleby i zakłóca równowagę wodną, a tego raczej chcemy unikać. Narzędzia ręczne, takie jak motyki czy haczki, sprawdzają się najwyżej w małych, amatorskich sadach lub przy pojedynczych drzewach – przy większym areale jest to metoda strasznie czasochłonna, nieekonomiczna i po prostu niepraktyczna. Z mojego doświadczenia wynika, że wybierając te metody, można się szybko zniechęcić, szczególnie gdy chwasty rosną bardzo intensywnie wiosną i latem. Współczesne, zmechanizowane sadownictwo dąży do ograniczenia nakładów pracy i maksymalizacji skuteczności, dlatego środki chemiczne są standardem branżowym. Oczywiście, trzeba je stosować z głową – tu chodzi zarówno o ochronę środowiska, jak i o bezpieczeństwo plonu oraz ludzi. Wiele osób błędnie sądzi, że mechaniczne metody są bardziej ekologiczne, ale jeśli chodzi o skuteczność i efektywność przy dużych nasadzeniach, to chemiczne odchwaszczanie nie ma konkurencji. Ostatecznie, kluczowe jest dostosowanie metody do skali produkcji i wymagań rynku, a wszelkie odstępstwa od dobrej praktyki mogą prowadzić do poważnych strat ekonomicznych i problemów z utrzymaniem zdrowia oraz jakości drzew.