Opryskiwanie mocznikiem drzew jabłoni w okresie wegetacji to jedna z częściej wykorzystywanych metod dokarmiania pozakorzeniowego w sadownictwie. Mocznik, czyli nawóz azotowy, dostarcza roślinom łatwo przyswajalnego azotu, który jest kluczowy dla prawidłowego wzrostu pędów, liści oraz ogólnej kondycji drzew. Azot odgrywa zasadniczą rolę w syntezie białek, enzymów i chlorofilu – bez niego nie ma mowy o intensywnym wzroście ani dobrym wybarwieniu liści. Z mojego doświadczenia wynika, że opryskiwanie mocznikiem szczególnie przydaje się po chłodnej wiośnie lub jeśli liście wykazują objawy niedoboru azotu. Taka metoda pozwala szybko „podać” roślinom składnik odżywczy bezpośrednio przez liście, omijając czasem niewydolny system korzeniowy. Warto pamiętać, że opryskiwanie mocznikiem należy wykonywać starannie zgodnie z zaleceniami agrotechnicznymi – chodzi o odpowiednie stężenia oraz terminy, żeby nie poparzyć liści i nie zaburzyć naturalnych procesów fizjologicznych. W branży sadowniczej to wręcz standardowa praktyka, zalecana przez Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach. Często wykorzystuje się mocznik także przed opadaniem liści jesienią, by wspomóc mineralizację resztek roślinnych i ograniczyć patogeny. Opryskiwanie mocznikiem to praktyka ściśle związana z nawożeniem, a nie żadnym innym celem.
Wiele osób może błędnie sądzić, że opryskiwanie mocznikiem drzew jabłoni ma na celu odwadnianie czy nawet nawadnianie tych roślin. Nic bardziej mylnego – mocznik nie służy ani do usuwania wody z tkanek roślinnych, ani do ich nawadniania. Odwadnianie to proces związany z usuwaniem nadmiaru wody, na przykład w przypadku przechowywania plonów, natomiast nawadnianie polega na dostarczaniu wody roślinom przez system korzeniowy lub poprzez deszczowanie. Mocznik w żadnym wypadku nie spełnia tej funkcji, działa wyłącznie jako nawóz. Częstym błędem jest również utożsamianie opryskiwania mocznikiem z ochroną roślin. Owszem, niektórzy sadownicy stosują opryski mocznikiem jesienią, by przyspieszyć rozkład liści i ograniczyć źródła patogenów zimujących, ale to działanie pośrednie i w zasadzie drugorzędne wobec podstawowej funkcji tego nawozu. Ochrona drzew to głównie stosowanie środków ochrony roślin – pestycydów, fungicydów, insektycydów – a nie nawozów azotowych. Mocznik nie posiada właściwości grzybobójczych ani owadobójczych. Wszystkie te nieporozumienia wynikają moim zdaniem z niedostatecznego rozeznania w podstawowych procesach fizjologicznych roślin i roli nawozów w sadownictwie. W praktyce ogrodniczej zawsze podkreśla się, że opryskiwanie mocznikiem w trakcie wegetacji ma za zadanie uzupełnić niedobory azotu, szczególnie w intensywnie rosnących sadach. Stosowanie tej metody zgodnie z dobrą praktyką branżową pozwala uzyskać wyższy plon i lepszą jakość owoców, natomiast nie zastępuje żadnej z wymienionych wyżej funkcji – ani nawadniania, ani ochrony, ani odwadniania.