Optymalna temperatura dla większości kwiatów ciętych rzeczywiście mieści się w przedziale od 0° do 10°C, a wilgotność względna powietrza powinna wynosić od 70 do 80%. To są wartości, które znajdują się w zaleceniach branżowych, zarówno w podręcznikach florystycznych, jak i w praktyce ogrodniczej. Zresztą, sam miałem okazję widzieć, jak w profesjonalnych chłodniach czy kwiaciarniach zawsze ustawiają te parametry, bo dzięki nim kwiaty wolniej się starzeją, rzadziej więdną i nie tracą jędrności. Niska temperatura spowalnia procesy metaboliczne i oddychanie kwiatów, co pozwala na zachowanie świeżości przez dłuższy czas. Jednocześnie wysoka wilgotność ogranicza parowanie wody z tkanek, co jest szczególnie ważne u gatunków podatnych na odwodnienie, na przykład u róż czy tulipanów. Zbyt niska wilgotność od razu widać po zwiędłych liściach i płatkach. Ciekawostką jest, że w niektórych chłodniach stosuje się nawilżacze powietrza, żeby utrzymać te 70-80%, bo przy niższych wartościach nawet najlepiej podlewane kwiaty szybko tracą świeżość. Moim zdaniem właśnie to połączenie temperatury i wilgotności to podstawa, bez której nawet najdokładniejsze zabiegi pielęgnacyjne nie zdadzą się na wiele. To ważne, żeby pamiętać, że zbyt zimno może uszkodzić niektóre gatunki, a za sucho sprawi, że cała partia kwiatów pójdzie do kosza. Dobre przechowywanie wpływa nie tylko na wygląd, ale też na trwałość i wartość handlową kwiatów – to się po prostu opłaca.
Prawidłowe przechowywanie kwiatów ciętych wymaga zrozumienia wpływu zarówno temperatury, jak i wilgotności na ich trwałość. Często pojawia się przekonanie, że im niższa temperatura, tym lepiej – stąd wybór zakresów ujemnych, np. od -5° do -1°C. Jednak takie warunki są odpowiednie bardziej dla mrożonek, a nie dla żywych roślin. W temperaturze poniżej zera woda w komórkach kwiatowych zamarza, co prowadzi do ich uszkodzenia, a nawet śmierci tkanek. Sam widziałem przypadki, gdy zbyt zimne przechowywanie kończyło się rozpadaniem płatków lub powstawaniem nieestetycznych przebarwień. Z drugiej strony ustawienie zbyt niskiej wilgotności, np. 30-50%, sprawia, że kwiaty bardzo szybko tracą wodę z tkanek na skutek intensywnego parowania. To jeden z najczęściej spotykanych błędów – wydaje się, że skoro kwiaty są w wodzie, to wilgotność nie ma znaczenia, a to nieprawda. Suche powietrze natychmiast odbiera wodę z liści i płatków, przez co cała partia może zwiędnąć nawet w chłodni. Zbyt wysoka z kolei wilgotność w zakresie 70-80% daje optymalne warunki, bo minimalizuje straty wody bez ryzyka rozwoju pleśni, o ile zachowana jest odpowiednia cyrkulacja powietrza. Częstym błędem jest też mylenie przechowywania z transportem – w logistyce czasem dopuszcza się krótkotrwałe niższe temperatury, ale do długoterminowego przechowywania nie ma innej opcji niż 0–10°C i 70–80% wilgotności. Z mojego doświadczenia wynika, że nawet kilkugodzinne odstępstwo od tych parametrów skutkuje stratami w jakości. Warto więc pamiętać, że zarówno zbyt niska, jak i zbyt wysoka temperatura czy niewłaściwa wilgotność powietrza mogą całkowicie zniweczyć wysiłek włożony w uprawę i transport kwiatów. Przestrzeganie tych standardów to podstawa w każdej profesjonalnej kwiaciarni czy hurtowni.