Podlaskie to region Polski, który niestety nie sprzyja towarowej uprawie pomidorów w otwartym gruncie – i to nie jest żadna złośliwość wobec tego województwa, po prostu tak wynika z klimatu i długoletnich obserwacji produkcyjnych. Pomidor jest rośliną bardzo wrażliwą na temperatury, szczególnie na przymrozki późnowiosenne i wczesnojesienne, których właśnie na Podlasiu jest zdecydowanie więcej niż w innych częściach kraju. Długość sezonu wegetacyjnego w tym regionie często nie wystarcza, by owoce mogły w pełni dojrzeć i uzyskać odpowiednią jakość handlową. Z mojego doświadczenia wynika, że plantatorzy z Podlasia muszą liczyć się z większym ryzykiem strat, a inwestycja w uprawy na otwartym gruncie bardzo często się nie opłaca. Stąd właśnie standardy branżowe zalecają wybór bardziej sprzyjających regionów, takich jak okolice Sandomierza czy Wrocławia, gdzie klimat jest cieplejszy, a sezon wegetacji dłuższy. W praktyce, jeśli ktoś upiera się na uprawę towarową pomidora na Podlasiu, to raczej powinien inwestować w tunele foliowe albo szklarnię – na otwartym polu to po prostu za duże ryzyko. Takie niuanse warto brać pod uwagę przy planowaniu produkcji, bo mogą zaważyć o sukcesie albo porażce całej plantacji.
Często spotykam się z przekonaniem, że w zasadzie wszędzie w Polsce można uprawiać pomidory w otwartym gruncie, szczególnie skoro w sklepach pomidorów raczej nie brakuje. Jednak od strony technologii produkcji jest to spore uproszczenie. Sandomierskie, wrocławskie czy lubelskie to regiony o stosunkowo ciepłym klimacie, z długim sezonem wegetacyjnym i małym ryzykiem przymrozków w okresie kwitnienia i dojrzewania owoców, co jest kluczowe w uprawie towarowej pomidora. Te okolice są wręcz znane z produkcji warzyw na skalę przemysłową – regularnie pojawiają się w branżowych raportach i statystykach jako liderzy rynku. Z kolei Podlasie, mimo że świetnie nadaje się do niektórych upraw, w przypadku pomidora jest regionem problematycznym przez swój chłodniejszy, bardziej kontynentalny klimat i krótszy okres wegetacyjny. To właśnie przymrozki mogą być tutaj największym zagrożeniem – w praktyce oznacza to, że rolnik z tego regionu będzie miał znacznie większe straty i gorszą jakość plonu. Często błędne myślenie wynika z braku znajomości lokalnych uwarunkowań klimatycznych albo z założenia, że nowoczesne odmiany są już odporne na wszystko. Jednak nawet najbardziej odporne pomidory nie poradzą sobie w warunkach poniżej 10°C przez dłuższy czas – a takie noce na Podlasiu zdarzają się niestety dość często wiosną i jesienią. W branży mówi się wręcz, że na Podlasiu uprawa pomidora w otwartym gruncie to loteria. Dlatego profesjonalne gospodarstwa koncentrują się w cieplejszych regionach, a tam, gdzie klimat nie sprzyja, inwestują w osłony lub wybierają inne gatunki. To nie tylko kwestia tradycji, ale przede wszystkim rachunku ekonomicznego i stosowania dobrych praktyk rolniczych.