Orka z pogłębiaczem przed założeniem sadu to taki trochę klasyk w branży sadowniczej. Chodzi o to, żeby skutecznie rozluźnić i napowietrzyć glebę nawet na głębokości 40-60 cm, a nie tylko powierzchniowo, jak przy zwykłej orce. Sadzenie drzew owocowych wymaga dobrego przygotowania gleby – system korzeniowy drzew musi mieć miejsce na swobodny rozwój, a pogłębiacz radzi sobie z podeszłą płużną, która często blokuje przepływ wody i dostęp powietrza do korzeni. Bez tej operacji drzewa mogą się słabo przyjmować albo rosnąć nierówno — spotkałem się z sytuacją, że po kilku latach sad wyglądał jak mozaika, bo tam, gdzie gleba była lepiej spulchniona, drzewa rosły bujniej. Orka z pogłębiaczem to też okazja do głębokiego wymieszania nawozów organicznych, jeżeli są stosowane przed sadzeniem. Moim zdaniem, żaden poważny sadownik nie pomija tej czynności, bo to inwestycja w zdrowy i wyrównany rozwój sadu przez wiele lat. Zresztą w podręcznikach i zaleceniach doradców ogrodniczych ta metoda zawsze jest na pierwszym miejscu, bez względu na to, czy pracujemy na glinie, piasku czy czarnoziemie. Oczywiście, są różne przypadki i czasem się eksperymentuje z uproszczonymi sposobami, ale praktyka pokazuje, że orka z pogłębiaczem daje najlepszy efekt wyjściowy.
Wybór innych zabiegów uprawowych, jak kultywatorowanie, włókowanie czy bronowanie, często wydaje się kuszący, bo są one mniej pracochłonne i nie wymagają specjalistycznego sprzętu takiego jak pogłębiacz. Jednak od strony praktycznej, żadna z tych metod nie daje porównywalnego efektu w zakresie przygotowania gleby pod wieloletnie uprawy, jakimi są sady. Kultywatorowanie to zabieg typowo powierzchniowy – kultywator penetruje glebę na głębokość kilkunastu centymetrów, głównie spulchnia ją i miesza resztki roślinne, ale nie radzi sobie ze zbitą warstwą podeszwy płużnej. Włókowanie, z kolei, to czynność służąca bardziej wyrównywaniu powierzchni pola i rozbijaniu brył po orce, a nie poprawie struktury gleby na głębokości. Bronowanie też raczej przygotowuje wierzchnią warstwę do siewu lub sadzenia roślin płytko korzeniących się – nie ma szans przebić się przez twardą warstwę gleby. Często spotykam się z przekonaniem, że te zabiegi wystarczą, bo gleba 'wygląda dobrze' na powierzchni. To mylące – dla drzew kluczowy jest dostęp do głębszych warstw, gdzie rozwijają się główne korzenie i gdzie magazynowana jest woda. Zaniedbanie głębokiego spulchnienia skutkuje często słabym wzrostem, problemem z pobieraniem składników pokarmowych i podatnością sadu na suszę. Z mojej perspektywy to podstawowy błąd przy zakładaniu sadu i niestety potem trudno go naprawić. Standardy i zalecenia branżowe są tutaj jednoznaczne: tylko orka z pogłębiaczem daje gwarancję przygotowania gleby na odpowiednim poziomie pod drzewa owocowe. Wszystkie pozostałe zabiegi traktuje się jako uzupełniające, ale nie podstawowe.