Jarząb szwedzki i dereń biały to takie typowe przykłady roślin, które świetnie sprawdzają się w warunkach miejskich, gdzie powietrze często jest pełne spalin, pyłów i innych zanieczyszczeń. Moim zdaniem miasta powinny właśnie na nich bazować przy nowych nasadzeniach. Te gatunki są odporne na tlenki siarki, wszechobecny kurz czy nawet czasowe zasolenie podłoża, które często pojawia się zimą przez posypywanie dróg. Co ciekawe, dereń biały ma też bardzo dekoracyjne, czerwone pędy, wygląda więc dobrze nawet zimą. Jarząb szwedzki to znowu drzewo, które nie tylko dobrze znosi smog, ale też silne wiatry czy niewielką ilość wody w glebie. W praktyce, przy projektowaniu zieleni miejskiej właśnie takie gatunki są rekomendowane przez polskie normy branżowe oraz ogrodników miejskich – można to znaleźć np. w zaleceniach Instytutu Ochrony Środowiska. Dobrze jest pamiętać, że odporność tych roślin to nie tylko cecha biologiczna, ale też praktyczne narzędzie do poprawiania jakości powietrza. Takie rośliny nie chorują szybko, nie wymagają specjalnej pielęgnacji i naprawdę długo utrzymują się w środowisku pełnym wyzwań. Z mojego doświadczenia – im więcej jarząbu szwedzkiego czy derenia białego w mieście, tym łatwiej utrzymać zdrową i zadbaną zieleń.
Wielu osobom wydaje się, że wszystkie iglaki, jak świerk Conica czy modrzew, są odporne na miejskie zanieczyszczenia, bo ogólnie uchodzą za wytrzymałe. Jednak praktyka i badania pokazują coś zupełnie innego. Iglaki, zwłaszcza świerki czy modrzewie, dość słabo znoszą wysokie stężenia tlenków siarki i zasolenie gleby – szybko żółkną i gubią igły, co widać w starszych parkach miejskich. Z kolei jodła koreańska i kosodrzewina może wydają się solidne, ale są to gatunki raczej do czystszych lub górskich rejonów. W warunkach miejskich bardzo często padają ofiarą chorób grzybowych czy usychają przez zbyt suchą, zasoloną ziemię. Azalia wielkokwiatowa i bluszcz to już zupełnie inna historia – są wrażliwe na pyły i nie przepadają za zanieczyszczonym powietrzem, a do tego azalie mają tendencję do przemarzania i źle znoszą miejskie mikroklimaty. Moim zdaniem to klasyczny błąd polega na utożsamianiu atrakcyjności wizualnej albo popularności w ogrodach z odpornością na trudne warunki. W rzeczywistości miasta wymagają roślin nie tylko ładnych, ale przede wszystkim praktycznych, niewymagających i odpornych na stresy środowiskowe. Stąd profesjonaliści zawsze wybierają te gatunki, które zostały sprawdzone w takich warunkach, jak jarząb szwedzki czy dereń biały – są polecane przez Instytut Ochrony Środowiska oraz większość miejskich ogrodników, bo po prostu potrafią sobie poradzić w najbardziej zanieczyszczonym środowisku. Warto odróżniać te dwie kwestie – nie wszystko, co ładne lub popularne w ogrodnictwie, będzie dobrym wyborem dla zieleni miejskiej.