Technologia ULO, czyli Ultra Low Oxygen, to dość zaawansowana metoda przedłużania trwałości owoców, szczególnie jabłek. Polega ona na tym, żeby w specjalnych komorach przechowalniczych utrzymywać zawartość tlenu na ekstremalnie niskim poziomie, najczęściej właśnie w przedziale 1-2%. Tlen jest tam wręcz "na wagę złota" – chodzi o to, żeby spowolnić procesy oddychania owoców, a co za tym idzie, starzenie i psucie się. Moim zdaniem to aktualnie jeden z najlepszych patentów, jeśli chodzi o magazynowanie owoców praktycznie przez cały rok, zachowując ich świeżość i jędrność. Producenci bardzo na tym korzystają, bo mogą dzięki temu rozłożyć sprzedaż na dłuższy czas, a owoce minimalnie tracą na jakości. W branży standardem jest, że utrzymanie tlenu poniżej 2% (a czasem nawet schodzi się jeszcze niżej, np. do 0,7%) w połączeniu z odpowiednią zawartością dwutlenku węgla i kontrolowaną temperaturą pozwala skutecznie zahamować niepożądane procesy biologiczne, takie jak rozwój chorób przechowalniczych czy utrata masy. Warto dodać, że takie parametry wymagają bardzo dokładnej kontroli – tu nie ma miejsca na pomyłki, bo zbyt niski tlen może uszkodzić owoce, a zbyt wysoki już nie daje tak spektakularnych efektów. Generalnie w Polsce i Europie ta technologia jest już takim standardem w dużych przechowalniach, co tylko potwierdza jej skuteczność.
Prawidłowe przechowywanie owoców w technologii ULO polega na utrzymaniu bardzo niskiego stężenia tlenu, poniżej 2%, co zasadniczo odróżnia tę metodę od zwykłego chłodzenia czy nawet przechowalnictwa w tzw. atmosferze kontrolowanej (KA). Często można się pomylić, myśląc, że poziom tlenu rzędu 4-5%, 6-7% albo nawet wyżej (8-9%) wystarczy, żeby zatrzymać dojrzewanie owoców, ale niestety to nie jest aż tak skuteczne. Przy takich stężeniach, mimo że owoce faktycznie oddychają wolniej niż w zwykłej atmosferze, to jednak procesy metaboliczne zachodzą w nich nadal dosyć intensywnie. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu uczniów czy nawet początkujących producentów utożsamia ULO z tradycyjną atmosferą kontrolowaną, gdzie tlen ustawia się właśnie na poziomie kilku procent – a to już zupełnie inna bajka. Przechowywanie w 4-5% tlenu to raczej standard dla prostszych systemów, ale w ULO chodzi o to, żeby zejść o kilka "oczko" niżej. Przy 6-7% czy 8-9% nie osiągniemy pożądanego efektu zahamowania oddychania, a owoce szybciej się starzeją i tracą masę. Typowym błędem jest też przekonanie, że zbyt niski tlen jest zawsze niebezpieczny – rzeczywiście, pewne minimum trzeba zachować, ale nowoczesne komory ULO są wyposażone w bardzo precyzyjne czujniki i systemy alarmowe, które to kontrolują. Współczesne standardy europejskie, np. normy niemieckie czy zalecenia holenderskie dla jabłek, wyraźnie stawiają na zakres 1-2% tlenu. To właśnie ten poziom pozwala zatrzymać rozwój niektórych grzybów i bakterii, jednocześnie nie powodując uszkodzeń fizjologicznych owoców. W praktyce, jeśli ktoś ustawi tlen na wyższym poziomie, to niestety nie wykorzysta w pełni potencjału tej technologii i może mieć spore straty, szczególnie po kilku miesiącach magazynowania.