Odpowiedź jest jak najbardziej trafiona, bo właśnie lipiec to najlepszy moment na wycinanie zbędnych, pionowych pędów u wiśni, zwłaszcza jeśli zależy nam na utrzymaniu wyraźnej dominacji przewodnika. Moim zdaniem najważniejsze jest tu zrozumienie, że cięcie letnie (najczęściej właśnie w lipcu) ma ogromny wpływ na ograniczenie wzrostu rośliny i na zahamowanie wyrastania nowych odrostów z miejsc po cięciu. Wiśnia należy do gatunków, które kiepsko znoszą silne cięcie zimowe – skutkuje ono często nadmiernym wyrastaniem tzw. wilków, czyli pędów wodnych, które mocno konkurują z przewodnikiem. Dobre szkółki i profesjonalni sadownicy zawsze podkreślają, że cięcie letnie jest bezpieczniejsze dla zdrowia drzewa, bo minimalizuje ryzyko chorób grzybowych (rany szybko się goją). Praktyka pokazuje, że po lipcowym wycinaniu pędów pionowych przewodnik rośnie równomiernie, a cała korona układa się bardziej harmonijnie. Takie podejście pozwala też łatwiej utrzymać właściwy kształt drzewa – nie tylko w pierwszych latach, ale też później. Warto wiedzieć, że w tej fazie (lipiec) drzewo już zakończyło intensywny wiosenny wzrost, a siły przekierowuje bardziej na zawiązywanie i dojrzewanie owoców. W sumie, cięcie w lipcu to standardowa praktyka w nowoczesnych sadach i trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na efekty!
Często spotykam się z przekonaniem, że pędy pionowe u wiśni najlepiej wycinać na początku roku (styczeń, marzec) albo jesienią (październik), bo wtedy drzewa się nie ruszają, nie mają soków w obiegu i rany szybciej się goją. Niestety, takie podejście w przypadku wiśni może przynieść więcej szkód niż pożytku. Zimowe cięcie (styczeń, marzec) może prowadzić do nadmiernego pobudzenia drzewa na wiosnę – wycinając pędy w tym okresie, powodujemy, że pojawią się mocne, pionowe odrosty, tzw. wilki. One potem jeszcze bardziej konkurują z przewodnikiem i całą strukturą korony, co jest totalnie niepożądane, jeśli zależy nam na zachowaniu jednego silnego przewodnika. Oprócz tego, z mojego doświadczenia wynika, że rany po cięciu zimowym u wiśni goją się wolniej i są bardziej narażone na infekcje grzybowe lub bakteryjne, bo niska temperatura i wilgoć to idealne warunki dla patogenów. Jeśli chodzi o cięcie w październiku, to też nie jest dobry moment – drzewa zaczynają już przygotowania do spoczynku, a każda rana jesienią to otwarte drzwi dla chorób i osłabienie drzewa przed zimą. Taki zabieg może prowadzić do przemarzania ran lub całych gałęzi, co szczególnie w polskich warunkach klimatycznych zdarza się dość często. Generalnie, myśląc o terminie cięcia, trzeba brać pod uwagę fizjologię drzewa – latem, czyli w lipcu, wiśnia kończy intensywny przyrost i wtedy jest najbezpieczniej ją ciąć. Można też wtedy najlepiej ocenić, które pędy naprawdę przeszkadzają, bo korona jest już w pełni ukształtowana na ten sezon. Zdecydowanie nie polecam więc cięcia w styczniu, marcu czy październiku, bo wtedy łatwo popełnić błąd, który będzie się potem ciągnął za nami przez kilka sezonów. W tym temacie warto zawsze patrzeć na nowoczesne zalecenia branżowe – a one jasno stawiają na cięcie letnie.