W multiplatach najczęściej produkuje się rozsadę roślin, które mają bardzo drobne nasiona, długi okres wegetacji i są dość wrażliwe na przesadzanie. Seler to klasyczny przykład. Nasiona selera są malutkie, dlatego wysiewa się je płytko i najlepiej w multiplatach, żeby każda roślina miała swoją oddzielną komórkę od samego początku. Dzięki temu bryłka korzeniowa nie jest uszkadzana przy przesadzaniu na pole lub do tunelu. To naprawdę spore ułatwienie w profesjonalnej produkcji – sadzonki są równomierne, mocne, łatwo je transportować. W praktyce ogrodniczej i rolniczej to już taki standard od lat, sam spotkałem się z tym na wielu gospodarstwach – wszyscy narzekają na seler siany wprost do gruntu, bo potem rośliny są słabe i nierówne. Multiplaty pozwalają na precyzyjną kontrolę warunków na wczesnym etapie wzrostu, co przekłada się na wyższą jakość i plon. Takie rozwiązanie wskazują branżowe podręczniki uprawy warzyw i programy nauczania technikum ogrodniczego. To się po prostu sprawdza w praktyce, szczególnie przy uprawie na większą skalę, no i jak ktoś chce mieć naprawdę dorodne korzenie. Moim zdaniem, jak ktoś chce mieć pewność sukcesu z selerem, multiplaty to podstawa.
Wiele osób myśli, że z każdego warzywa warto robić rozsadę w multiplatach, ale to nie do końca tak działa. Fasolę, marchew i buraki najczęściej sieje się bezpośrednio do gruntu, i to z kilku powodów. Po pierwsze – fasola ma duże nasiona i szybko kiełkuje, nie lubi przesadzania, bo łatwo uszkodzić delikatny korzeń palowy. Próbując ją produkować w multiplatach, łatwo doprowadzić do zdeformowania systemu korzeniowego, a potem rośliny słabo rosną – widać to na wielu polach, gdzie ktoś eksperymentował. Marchew – to już w ogóle klasyka siewu bezpośredniego. Ma bardzo czuły korzeń palowy, który natychmiast reaguje na uszkodzenia. Każda próba przesadzenia kończy się często rozgałęzieniem albo przerostami, a to dyskwalifikuje taki korzeń handlowo. Buraki też lepiej rosną z siewu do gruntu, bo nie lubią przesadzania – można próbować produkować rozsadę, ale w praktyce rzadko się to robi, bo to zwyczajnie się nie opłaca i obniża jakość plonu. Częsty błąd to myślenie, że multiplaty poprawiają wszystko niezależnie od gatunku – niestety, nie każda roślina na tym skorzysta. Multiplaty są przeznaczone głównie do gatunków, które naprawdę źle znoszą konkurencję w fazie siewek albo mają bardzo długi okres uprawy przed wysadzeniem. Fachowa literatura podkreśla, żeby zawsze dobierać metodę produkcji rozsady do biologii konkretnego warzywa. Takie błędne skojarzenia biorą się chyba z tego, że w szkółkach widzi się różne gatunki w multiplatach i można pomyśleć, że to uniwersalne rozwiązanie – rzeczywistość w polu czy w dużej produkcji wygląda jednak inaczej. Praktyka pokazuje, że nie warto komplikować sobie życia niepotrzebnym pikowaniem czy przesadzaniem, jeśli dana roślina na tym nie zyskuje.